Sensacyjne odkrycie słowiańskiego rękopisu wzbudziło wielkie emocje nie tylko w środowisku naukowym: oto bowiem po raz pierwszy w dziejach mieliśmy uzyskać wgląd w świat mitologii i wierzeń naszych przodków, zapisanych nie ręką chrześcijańskiego misjonarza czy kronikarza, lecz „pogańskiego” kapłana – Dobrogosta z Arkony. Przed udostępnieniem tekstu szerszej publiczności poczyniono wielkie starania, aby upewnić się co do jego autentyczności. Zarówno datowanie węglowe, jak i analiza filologiczna potwierdziły, że rękopis pochodzi z IX w. Książka rzeczywiście zawiera szokujące treści, ośmieszające wszelkie dotychczasowe wysiłki historyków i religioznawców. Bóg Świętowit – wyjaśnia nadbałtycki kapłan – nie jest, jak sądzono do tej pory, bogiem miecza, ale bogiem miłości. Swarożyc okazuje się patronem kochanków, błyskawica Peruna to zaś nie groźne grzmoty, tylko coś w rodzaju strzał Erosa/Kupidyna. Nowo odkryte źródło jasno pokazuje, że słowiański panteon nie składał się z patriarchalnych wojowników, lecz z postaci rozmiłowanych w wyrafinowanej erotyce. „Pod tym względem jakże blisko było naszym przodkom do swoich indoeuropejskich krewnych: ludów Indii” – powiada we wstępie główny redaktor tej publikacji, wybitny polski mediewista Łukasz Baran nazywany „Einsteinem nauk o religii Słowian”. Kronika Dobrogosta poza opisem początku kosmosu i funkcji rozmaitych bóstw pełna jest praktycznych zaleceń dla kochanków. Istotnie, dzieło to w zdumiewający sposób przypomina słynny indyjski traktat Kamasutra. Uczciwość nakazuje nam jednak odnotować, że już pojawiły się głosy, według których Kronika Dobrogosta to kolejna panslawistyczna mistyfikacja.