Tajne przez poufne Tajne przez poufne
i
President and Fellows of Harvard College (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Tajne przez poufne

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 23 minut

Trudno się dziwić, że ezoterycy, kiedy już poznali mowę ptaków, sekret produkcji złota albo przepis na skuteczne rzucanie uroków, raczej niechętnie dzielili się tym z innymi.

Żeby współcześnie w świecie zachodnim można było coś zaliczyć do kategorii „wiedza”, musi być to komunikowalne, jawne i powtarzalne, tak by można było zweryfikować jego prawdziwość. Z dzisiejszego punktu widzenia idea wiedzy ezoterycznej – dostępnej tylko wąskiemu gronu wtajemniczonych – jawi się jako zbyt podejrzana i niepoważna. Nie zawsze jednak tak było. Sekrety powszechnie istniały w kulturach plemiennych. Obrzędy inicjacyjne, które wprowadzały nowicjuszy w nieznane wcześniej mitologie i symbole, nie skutkowały wyłącznie uzyskaniem nowego statusu społecznego oraz symbolicznym wejściem w dorosłość. Wtajemniczenie łączyło się także z uzys­kaniem świętej mocy i wiedzy. Wśród ludów papuaskich, australijskich czy afrykańskich wyjawienie tajemnic inicjacyjnych groziło śmiercią. U aborygeńskich Arandów wtajemniczeni uczyli się „sekretnego języka”, w którym pojawiały się nazwy mistyczne. Do dziś na Haiti wielką rolę społeczną i polityczną odgrywają bractwa powiązane z voodoo.

Wiedza tajemna istnieje również – choć w niewielkim stopniu – we współczes­nej zachodniej kulturze ludowej. Żyjący w pierwszej połowie XX w. etnolog Stanisław Poniatowski ubolewał nad tym, że kompetencje słowiańskich znachorów nie mogą zostać przez etnografów zbadane i opisane, gdyż warunkiem ich skuteczności jest właśnie tajemność. Ujawnienie treści zamów czy zaklęć odczyniających uroki miało być równoznaczne z utratą przez nie mocy, dlatego należy je przekazywać w sekrecie – zasady te obowiązują do tej pory chociażby wśród podlaskich szeptunek, o których współcześnie pisze etnolożka Małgorzata Charyton. Gdy uzdrowicielki przekażą je następczyniom, tracą zdolność leczenia.

Dawna sekretność pozostawała zwykle w ścisłym związku z religią. Łatwo zrozumieć dlaczego: chroniła przed profanacją. Opowieści o bogach, imiona istot nadnaturalnych, szczegóły zachowań rytualnych, magiczne formuły czy techniki umożliwiające ekstazę – wszystko to jawiło się jako niezwykle cenne, dlatego powinno być pilnie chronione i strzeżone przed „obcymi”. Ujawnienie tych sekretów mogło wiązać się z ryzykiem utraty świętości czy mocy.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Związek między tajemnicą i sacrum działał też w drugą stronę. Dziedziny współcześnie niekojarzące się z religią – np. techniki metalurgiczne czy hodowla zwierząt – w przeszłości otaczała pewna aura sakralna, ponieważ wiedza ich dotycząca była przekazywana w sekrecie. W kulturach tradycyjnych zawodom wymagającym specjalistycznej, nieznanej ogółowi wiedzy przypisywano nadnaturalną moc. Dobrym przykładem wziętym z naszej ludowości jest owczarz, którego często postrzegano jako czarownika.

Święte misteria

Ezoteryzm zachodni jest rozwinięciem tego związku pomiędzy sekretnością a religią. Chociaż samo słowo l’ésotérisme pojawia się w języku francuskim dopiero w XIX w., to odsyła ono do zjawiska znanego o wiele wcześniej. Etymologicznie wywodzi się je z greckiego esôterikós oznaczającego „wewnętrzny”, „dostępny zamkniętemu kręgowi”. Zjawisko to jednak nie sprowadza się jedynie do wiedzy ukrytej czy strzeżonej. Niemniej ważnym jego elementem jest – różnie rozumiana – „tajemność”. Wiedza ezoteryczna najczęściej odnosi się do ukrytych aspektów świata, a także relacji między duszą a bóstwem.

Zarówno styl, jak i tematyka zachodniego ezoteryzmu nawiązywały nie do ludowej czy plemiennej duchowości, ale do źródeł późnoantycznych. Od czasów włoskiego renesansu wszelcy europejscy ezoterycy – od Giovanniego Pico della Mirandoli (XV w.) i Giordana Bruna (XVI w.) po Aleistera Crowleya i Gieorgija Gurdżijewa (XIX i XX stulecie) – będą przywiązani do idei „pradawnego objawienia”, czyli przekonania, że Prawda została objawiona dawno temu, a następnie zapomniana, więc należy ją odnaleźć.

Rozwojowi zachodniego ezoteryzmu sprzyjał fakt, że w jakimś zakresie każda starożytna religia z regionu Morza Śródziemnego była w pewnym stopniu sekretna. Święte teksty oraz mity mogła znać tylko wąska grupa wtajemniczonych. Nie wszystkie części świątyni były otwarte i dostępne; pewne rytuały mog­ły odbywać się wyłącznie w zamkniętym kręgu kapłańskim. W szczególności na zachodni ezoteryzm wpłynęły wszelkiego rodzaju kulty misteryjne. Najważniejsze misteria świata starożytnego odbywały się w Eleusis znajdującym się kilkanaście kilometrów od Aten (większość Ateńczyków brała w tych obrzędach udział; prawdopodobnie temu kult ten zawdzięczał swoją sławę i prestiż w świecie starożytnym). Istnienie tych misteriów przez niemal tysiąc lat – do czasu, gdy świątynia w Eleusis została zniszczona w IV w. na fali politycznego triumfu chrześcijan – jest dobrze poświadczone, lecz mimo tak długiego trwania ich tajemnica nie została rozszyfrowana. Stosunkowo sporo wiadomo o poprzedzających inicjację procesach i praktykach oczyszczających, ale znaczenie tego, czego doświadczali wtajemniczeni, jest wciąż obiektem spekulacji opartej na nielicznych danych.

Ze skąpych świadectw pisanych wiemy, że misteria odbywały się nocą i były organizowane ku czci Demeter oraz jej córki Persefony, porwanej do podziemnego świata przez Hadesa. Znajdująca się w świątyni Sala Wtajemniczeń mogła pomieścić tysiące osób. Kapłan zwany hierofantem ukazywał kłos zboża i trzymał w dłoniach węża poświęconego boginiom; objawiane tam prawdy miały mieć jakiś związek z życiem pośmiertnym. Według jednej z interpretacji, skoro większość Ateńczyków brała udział w tym kulcie, nakaz milczenia nie miał sensu, a tajemność obrzędu sprowadzała się do tego, że te treści były „zbyt cudowne”, aby móc je wyrazić. Do tej pory treść misteriów eleuzyjskich stanowi jeden z ulubionych tematów spekulacji religioznawców i filologów klasycznych. Każde pokolenie badaczy ma swoją teorię odzwierciedlającą aktualne trendy (kiedyś miała to być prefiguracja chrześcijańskiej wiary w życie wieczne; dziś – zażywanie substancji psychoaktywnych).

Tajemnice filozofów

Z publikacji historyka Pierre’a Hadota wiemy, że filozofia starożytna nie była jedynie zbiorem abstrakcyjnych teorii; przede wszystkim rozumiano ją jako „ćwiczenia duchowe”. Szkoły filozoficzne nie przypominały współczesnych uniwersytetów, a raczej filozoficzno-religijne bractwa. Mądrość i wiedza o bogach, których nauczała filozofia, nie były osiągalne tylko poprzez lekturę i rozmowę. Droga do nich przypominała proces zbliżony do misteriów: przygotowanie, pouczenie, oczyszczenie, a następnie wtajemniczenie. Najlepszym przykładem jest szkoła pitagorejska, w której sekretność odgrywała fundamentalną rolę. Sam Pitagoras miał twierdzić, że łączy go szczególna więź z czczoną w Eleusis Demeter (po śmierci filozofa jego dom stał się świątynią poświęconą tej bogini). Nauczanie w szkole pitagorejskiej było tajemne, dopiero wraz z jej upadkiem i emigracją członków pewne tamtejsze tajemnice ujawniono. Znamy dziś tzw. symbole pitagorejskie – zbiór mnemotechnicznych pouczeń oraz maksym dotyczących diety i stylu życia mających zapewnić duchową czystość. Nowo przyjęci do szkoły uczniowie ślubowali milczenie (echemythia) trwające nieraz kilka lat. Pozwalało ono lepiej się skupić na słuchanych naukach; po tym okresie przygotowawczym następowała właściwa inicjacja.

Sekretny charakter nauczania Pitagorasa, a także metafizyczne rozważania jego szkoły nad liczbą i muzyką będą inspirować ezoteryków do czasów współczesnych, czego przykładem jest choćby dzieło Złota liczba Matili C. Ghyki – w latach międzywojennych niezwykle popularne wśród intelektualnych elit Europy. Rumuński filozof poszukiwał idealnych proporcji w fizyce i sztuce, starożytnej architekturze i układach kryształów, komórkach czy ludzkich twarzach (po publikacji skarżył się, że dostaje setki wiadomości od wszelkich „wtajemniczonych”, osobliwych i podejrzanych organizacji zapraszających go w swoje szeregi).

Platon przeszedł inicjację w misteria Eleusis (w Liście siódmym pisze o więzach przyjaźni rodzących się między wtajemniczonymi), zresztą to u niego powstaje etymologicznie spokrewniony z „misteriami” termin „mistyczny”. Ten wielki filozof, obracający się wśród neopitagorejczyków, w Liście drugim stwierdził, że części własnych nauk nigdy nie spisał, tylko przekazywał ją wąskiemu gronu słuchaczy, a fragment tego listu też kreślił „pod osłoną symboli”, aby jego przekaz nie trafił w niepowołane ręce. Również w dialogu Fajdros stwierdził, że zapisana nauka to ledwie cień prawdziwego poznania, w dodatku wyrządza ona więcej szkód niż pożytku (w Liście siódmym powtarza i wyjaśnia to stanowisko).

Filozofia neoplatońska rozwinęła ezoteryczne aspekty nauczania Platona, a nawet wzbogaciła je wprost o wątki magiczne. Późniejsze dzieła neoplatońskie traktują z powagą sekretną obrzędowość – choćby w tekście De mysteriis Jamblich, myśliciel z II i III w., broni skuteczności misteriów w osiąganiu iluminacji. Cały ten filozoficzny traktat ma wykazać, że to bogowie ustalili owe rytuały: człowiek nie jest w stanie ich wytłumaczyć za pomocą własnego rozumu, ale one oddziałują poprzez swoje symbole i uwznioślają duszę.

Boskie hieroglify

Dużą rolę w ukształtowaniu się tradycji zachodniego ezoteryzmu odegrała kultura egipska. Zanim w XIX w. narodziła się egiptologia, przez stulecia na Zachodzie szerzyła się egiptomania przypisująca kulturze znad Nilu wyższą mądrość. Jamblich napisał wspomniany traktat pod egipskim imieniem Abammon, a w XX w. Aleister Crowley podpisał swój komentarz do Księgi Prawa imieniem starożytnego kapłana Ank-ef-en-Khonsu. Przez wieki uważano też, że hieroglify mają mis­tyczne znaczenie: tradycję tę zapoczątkował Grek Horapollon w V w., a jego tropem podążał m.in. Nostradamus, który stworzył osobne dzieło poświęcone interpretacji hieroglifów.

Starożytni wyobrażali sobie Egipt jako kraj magii (tradycja ta jest również obecna w Biblii i Koranie); tamtejszym czarownikom przypisywano umiejętność wskrzeszania zmarłych, zdolność ujeżdżania krokodyli czy ożywiania rzeczy martwych. Te domniemane moce budziły z pewnością podziw, ale też obawy. Nierzadko władcy rzymscy nakazywali palenie ksiąg magicznych (Oktawian August) i wypędzali egipskich czarowników (Tyberiusz) w obawie przed ich sekretną działalnością. I rzeczywiście w kulturze egipskiej tradycje magiczne były bardzo silne. Pierwsze formy chrześcijaństwa egipskiego w znacznym stopniu wiązały się z magią: Jezusa postrzegano głównie jako wielkiego maga i utożsamiano z Anubisem, egipskim bogiem (przedstawianym jako człowiek z głową szakala). Jeszcze w VII w. wyobrażano tam Jezusa pod postacią bóstwa zwierzęcego: hybrydy sokoła, lwa i smoka.

Egipskie nawiązania na różne sposoby przetrwały w zachodnich tradycjach ezoterycznych. Pierwszy znany z imienia alchemik, do którego późniejsza literatura ezoteryczna będzie się stale odwoływać – Zosimos z Panopolis – był Egipcjaninem. Kult egipskiej bogini Izydy rozprzestrzenił się po całym świecie grecko-rzymskim, z czasem przybierając formę sekretnego kultu misteryjnego. Tradycja alchemiczna przypisze jej wiedzę dotyczącą sposobu przemiany metali w złoto.

Od czasów włoskiego renesansu szczególnie ważną postacią dla rozwoju zachodniego ezoteryzmu stała się hellenis­tyczna postać mitycznego mędrca Hermesa Trismegistosa, uosabiającego cechy greckiego Apolla i egipskiego Thota. Zbiór przypisywanych mu pism znany jako Corpus Hermeticum (o których będzie jeszcze mowa w niniejszym tekście) ujawnia tajemnice kosmologiczne i ukryte prawdy o człowieku. Zgodnie z nauczaniem Hermesa świat to zaszyfrowana księga. Choć kondycja ludzka jest związana z materią, to nasz umysł uczestniczy w boskości – dlatego potrafimy tę księgę odczytać.

Prawdziwy hierofant

Według niektórych interpretacji chrześcijaństwo w pewnym zakresie było kontynuacją kultów misteryjnych. Pierwotnie chrzest, a do dziś także komunia święta posiadały wszelkie cechy starożytnego kultu inicjacyjnego i misteryjnego: nikt nie miał do nich natychmiastowego dostępu – konieczny był okres przygotowawczy (w Kościele katolickim do tej pory mówi się o „misterium Eucharystii” czy „misterium paschalnym”). W pierwszych wiekach obowiązywał też nakaz tajemnicy (disciplina arcani) – chrześcijanie organizowali sekretne spotkania, a swoje wierzenia obudowywali symboliką. Z pewnością ważnym powodem były prześladowania, ale one nie wyjaśniają wszystkich praktyk.

Filozof z II w. Justyn Męczennik czy żyjący na przełomie wieków II i III teolog Tertulian zwracali uwagę na podobieństwa między grecko-rzymskimi misteriami a chrześcijaństwem. Z kolei Klemens Aleksandryjski miał stwierdzić o Jezusie, że był „prawdziwym hierofantem” (przypomnijmy: tytuł kapłana w Eleusis). Cyryl Jerozolimski natomiast pisał o chrześ­cijańskich tajemnicach oraz o mówieniu o rzeczach „drogą zakrytą”, zrozumiałą tylko dla „prawdziwych dzieci Chrystusa”. Jeszcze inny z ojców Kościoła, Bazyli Wielki, utrzymywał, że istnieją w katolicyzmie dwie tradycje: pisana oraz ustna, która była przekazywana sekretnie i zainicjowana przez apostołów.

Chrześcijaństwo, które historycznie okazało się zwycięskie, odeszło jednak w swoich początkach od ezoteryzmu. Jego podstawowa idea zbawienia dostępnego dla wszystkich kłóciła się z ideą istnienia wybranych wtajemniczonych. Postacią wyjątkowo cenioną stał się święty, którego definiowała nie ponadprzeciętna wiedza, ale etyczny czyn. Dopiero tłumaczenia starożytnych grecko-rzymskich tekstów z języków arabskich (na Zachodzie one zaginęły lub zostały zapomniane, przetrwały w królestwach muzułmańskich) wpłynęły na ponowne zainteresowanie wiedzą tajemną.

Richard Kieckhefer w książce Magia w średniowieczu stwierdził, że wśród intelektualnych elit późnego średniowiecza zachodniej Europy wykształcił się swego rodzaju kult sekretności. Ówczesna literatura nieustannie obiecywała objawienie wszelkich tajemnic, co widać choćby po tytułach popularnych wtedy tekstów, np. De secretis mulierum [łac. Sekrety kobiet] czy Liber Secretorum [łac. Księga tajemnic], za których autora uważa się Alberta Wielkiego, wybitnego średniowiecznego myś­liciela, nauczyciela św. Tomasza z Akwinu. Zdaniem Kieckhefera najsłynniejszym dziełem tego rodzaju było Secretum Secretorum [łac. Sekret sekretów], błędnie przypisywane Arystotelesowi, zawierające treści o charakterze magicznym, astrologicznym czy alchemicznym. Czerpał z niego m.in. filozof Roger Bacon.

Średniowieczni intelektualiści dokładali starań, aby nie wszystkie nauki były dostępne dla mas. Dotyczyło to nie tylko grymuarów, czyli ksiąg magicznych, lecz także dzieł najwybitniejszych umysłów epoki, choćby wspomnianego Alberta Wielkiego – Bacon np. radził innym autorom, by na różne sposoby kamuflowali sens przekazywany w swoich tekstach: poprzez mieszanie języków, tworzenie nowych, stosowanie osobliwego stylu. Ten sławny franciszkanin, uchodzący za prekursora nowożytnej nauki, był wielkim zwolennikiem poznawania astrologii i „sił astralnych”, które umożliwiałoby skuteczniejszą walkę z władającym nimi Antychrystem. Twierdził również, że dysponuje alchemiczną recepturą na eliksir umożliwiający transmutację metali – jego istotny składnik stanowiła ludzka krew. Inni autorzy stosowali w kluczowych partiach tekstu słabo znane pisma, np. runiczne. Jednym z szyfrów używanych przez alchemików późnego średniowiecza było zastępowanie każdej samogłoski spółgłoską, która występuje po niej w alfabecie.

Ezoteryka późnego średniowiecza traktuje głównie o ukrytych siłach natury. Wiedza ta była zbyt święta, by wpaść w niepowołane ręce – wykorzystana nieodpowiedzialnie lub w złych intencjach zaburzyłaby harmonię świata. Istniało np. przekonanie, że zbyt duża produkcja złota mogłaby okazać się katastrofalna. Żeby nieco poznać magiczne zainteresowania ówczesnego społeczeństwa, wspomnijmy o poradzie dotyczącej tego, jak opanować mowę ptaków: „serce dudka bądź język kani umieś­cić w miodzie na trzy doby, a następnie włożyć sobie pod język” (skatalogowane w British Library jako Sloane 3132; osobliwości zebrał Hans Sloane, XVIII-wieczny lekarz). Ten sam zbiór zawiera też m.in. opis rytuału, dzięki któremu każdy może posiąść wszechwiedzę: gdy księżyc jest w nowiu, o wschodzie słońca należy uciąć głowę dudkowi i zjeść jego serce, wciąż jeszcze drżące.

Wyjątkowo ciekawą kategorię tajemnej literatury stanowią grymuary, czyli księgi oferujące zdobycie nadludzkich mocy, wskrzeszanie zmarłych czy przywoływanie duchów. Wiązało się z nimi zjawisko średniowiecznej nekromancji. Magia nekromantyczna, będąca syntezą magii planetarnej i egzorcyzmów, polegała na przywoływaniu demonów i zmuszaniu ich do służenia nekromantom-klerykom. Sami nekromanci uważali się za chrześcijan; aby ich magia była skuteczna, musieli brać udział w mszy, pościć i pozostawać w duchowej czystości. To oczywiste, że skoro tego rodzaju literatura obiecywała tak szczególne moce, musiała być pilnie strzeżona. W Księdze zaprzysiężonej niejakiego Honoriusza z Teb zawarte są m.in. instrukcje, jak przyzywać duchy. W tym celu mag musi wejść do narysowanego na ziemi okręgu, w którym znajduje się pięciokąt, a następnie rozpocząć inwokację, patrząc w niebo. Podczas rytuału wielokrotnie wychodzi z symbolu i okrąża go, a w kulminacyjnym momencie woła: „Niech przyjdą, wezwane przez pieczęć Salomona!”. We wstępie do tej księgi pojawia się zastrzeżenie, że nie mogą istnieć więcej niż trzy kopie tego dzieła.

Ukryte siły natury

Renesansowy ezoteryzm jest kontynua­cją średniowiecznej fascynacji nieznanymi wcześniej przekładami starożytnej literatury. W dużym stopniu zainicjowało go odkrycie i tłumaczenie sprowadzonego z Bizancjum rękopisu wyżej wspomnianego Corpus Hermeticum. Renesansowi myśliciele błędnie uznali te teksty za dawniejsze od Biblii, a więc za autentyczniejsze – zgodnie z przekonaniem, że im starsze źródło, tym bardziej prawdziwe.

Jedno z najbardziej znanych dzieł renesansowego ezoteryzmu De occulta philosophia Korneliusza Agryppy – podręcznik magii (wyłamujący się z podziału na białą oraz czarną magię i opisujący magiczne działanie kamieni czy ziół) – podejmuje temat „pierwszej filozofii”, która była tożsama z magią. Autor stara się odrestaurować te pradawne nauki, dzięki którym można będzie odczytać tajemnice natury. Studiuje tradycje – m.in. egipską, kabalistyczną, chaldejską, grecką – i traktuje je jako pochodzące z pierwotnego objawienia. Okultyzm Agryppy był jednak, w jego przekonaniu, całkiem kompatybilny z chrześcijaństwem. To znamienne: współcześnie ezoteryzm jest kojarzony z herezją, tymczasem przynajmniej do oświecenia właściwie każdy z wielkich ezoteryków uważał się za chrześcijanina.

Można powiedzieć, że okultystyczne rozumienie natury stało się jedną z przyczyn rozwoju nowożytnej nauki (sam Agryppa szczególnie cenił matematykę i łączył ją z magią). Jeszcze do czasów New­tona, który na poważnie zajmował się alchemią, rozróżnienie między wiedzą ezoteryczną a rozumianą współcześ­nie wiedzą naukową nie jest wyraźne. Historyczka Frances Yates w głośnej pionierskiej pracy Giordano Bruno and the Hermetic Tradition [Giordano Bruno i hermetyczna tradycja] – na którą powoływali się tacy badacze, jak Mircea Eliade i Umberto Eco – sugerowała, że to hermetyczne (pochodzące od Hermesa Trismegistosa) rozumienie Słońca jako solarnego bóstwa zainspirowało Kopernika (w dziele O obrotach sfer niebieskich powołuje się on na autorytet Hermesa). Także Galileusz był dobrze zaznajomiony ze spekulacjami kabalistycznymi, a niemiecki astronom Johannes Kepler bezpośrednio zajmował się astrologią.

Przedoświeceniowa wiedza tajemna nie była jednak już tak pilnie strzeżona i ukrywana jak wcześniej. Powstałego wtedy ogromnego korpusu pism alchemicznych nigdy nie utrzymywano w tajemnicy; począwszy od XVI w., literatura alchemiczna była szeroko rozpowszechniana. Astrologia należała do oficjalnych i wykładanych na uniwersytetach dziedzin wiedzy, korzystali z niej wysocy hierarchowie kościelni czy wojskowi.

Zmarły w 2021 r. francuski mistyk Antoine Faivre, pionier naukowych badań nad zachodnim ezoteryzmem, twierdził, że w tych przypadkach należy raczej mówić o sekretności sensów i sposobie ich interpretacji umożliwiającym „wiedzę tajemną”, która – i to jest właściwy objaw jej „tajności” – najczęściej z trudem była komunikowalna. Co więcej, ten przed­oświeceniowy ezoteryzm wiązał się z ideą wiedzy całościowej, był syntezą zarówno wiary religijnej, jak i wiedzy rozumowej, starożytności i współczesności, objawień pogan i chrześcijan.

Ukryte siły historii

Po wiekach rozważania i badania ukrytych stron przyrody zaczęto przyglądać się ukrytym siłom działającym w ludzkiej historii. Pisząc o wiedzy tajemnej, nie sposób nie wspomnieć o tajnych stowarzyszeniach. Najpewniejsze źródła świadczące o ich istnieniu w Europie pochodzą dopiero z XVII w., a co ciekawe, powstały początkowo jako fikcja literacka. O bractwie różokrzyżowców dowiedziano się po raz pierwszy z kilku sekretnych pism, tzw. manifestów różokrzyża, które opowiadały o wtajemniczeniu fikcyjnego założyciela bractwa, Christiana Rosenkreutza. Opisano w nich także wszelkie tajemnice nieba, ludzkości i przyszłości; wyrażono tam pitagorejską z ducha ideę „boskiej matematyki” i krytykę arystotelesowskiej nauki. Manifesty różokrzyża odwoływały się do platońskiej idei państwa rządzonego przez mędrców-filozofów, z ukrycia sterujących światem i dysponujących niezwykłą wiedzą. Pojawia się w nich też kluczowa dla zachodniego ezoteryzmu idea o przekazie przez stulecia sekretnej wiedzy.

Wielokrotnie przedrukowywane pisma zyskały wielką popularność. Do początku XVIII w. odnotowano około 900 tekstów opowiadających się za różokrzyżem lub przeciw niemu. Tematem interesowali się najwybitniejsi przedstawiciele epoki. Kartezjusz miał wyrazić chęć poznania kogoś z tego bractwa. Zagorzałym czytelnikiem manifestów był również Gottfried W. Leibniz. Prawdopodobnie kluczowe dla popularności tych treści okazały się ich apokaliptyczne tony. Manifesty zawierały bowiem nie tylko elementy krytyki społecznej i papiestwa, lecz także zapowiedź wielkich zmian historycznych, nowych porządków oraz sugestie, że bractwo przejmie władzę nad Europą. Począwszy od XVIII w., zaczynają powstawać organizacje inicjacyjne wzorowane na organizacji różokrzyża (która najprawdopodobniej nigdy nie istniała!). Każda z nich głosiła dostęp do wyższej wiedzy.

Z początkiem XVIII w. także masoneria – wywodzące się ze średniowiecza, ponadnarodowe, etyczno-filozoficzne stowarzyszenie inicjacyjne – zaczyna być utożsamiana z różokrzyżem. Nowo powstające loże świadomie nawiązują do różokrzyżowej ideologii: do jednej z nich miał wstąpić nawet Stanisław August Poniatowski. Skojarzenie z tajną organizacją mędrców chętnie podchwyciły m.in. loże francuskie. W konsekwencji jeszcze w XIX w. wierzono, że rytuał masoński jest jednym z najstarszych rytuałów świata i sięga dalekiej starożytności. W symbolice i obrzędowości masońskiej spotykamy stare znane wątki: zarówno pitagorejskiej proweniencji świętą wiedzę geometryczną, jak i postrzeganie masonerii jako kontynuacji starożytnych misteriów (teoria, według której przetrwały one w jakimś podziemiu, to bardzo wątpliwa spekulacja historyczna; zdaniem filologa klasycznego Waltera Burkerta starożytne misteria nie miały żadnej trwałej struktury i kiedy zostały zabronione, nie mogły w żaden sposób się zachować). Choć literatura i kino wciąż eksplorują sekretność nauczania masońskiego, badacze wskazują, że w zakresie ideowym masoneria zazwyczaj była jawna; tajemnica obejmowała jedynie część rytuałów.

W wieku XIX powstało wiele organizacji wzorowanych na masonerii; towarzyszyło temu powstanie nowych wpływowych ruchów wewnątrz samej ezoteryki. W Anglii narodził się choćby Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku (należał do niego m.in. William B. Yates, żoną założyciela była zaś Moina Mathers, siostra filozofa Henriego Bergsona). Helena Bławatska założyła Towarzystwo Teozoficzne zajmujące się problematyką parapsychiczną i poszukiwaniami duchowymi we wszelkich możliwych tradycjach religijnych. Opinie dotyczące jakości pouczeń udzielanych w takich tajnych XIX-wiecznych stowarzyszeniach różnie jednak oceniano. Gustav Meyrink – pisarz, okultysta i mistyk, autor m.in. Golema – miał stwierdzić, że większość sekretnych stowarzyszeń, w których ślubował milczenie (a było ich wiele), uczyło go zdumiewających banałów; miał dowcipnie obawiać się, że niebawem nie będzie mógł głośno powiedzieć, że dwa dodać dwa równa się cztery.

Zejście do podziemi

Według badacza zachodniego ezoteryzmu Woutera Hanegraaffa od czasów oświecenia rozpada się wcześniej naszkicowany ideał wiedzy totalnej. Wiedza tajemna, ezoteryczna zostaje odrzucona przez gros europejskich intelektualistów, ewentualnie staje się rodzajem alternatywy, kontrą zarówno dla wyjałowionej duchowo wiary religijnej, jak i dla czysto intelektualnej wiedzy rozumowej, która jawi się już wówczas jako niewystarczająca. Stanowiska ezoteryczne zawsze są jednak paradoksalne. Chociaż krytykują czysty rozum, wcale go nie odrzucają: chętnie korzystają z racjonalnej argumentacji, utrzymując, że znajdują logiczne dowody dla swoich przekonań. Porzucenie przez ezoteryków oficjalnej tradycji religijnej nie wiąże się z pewnego rodzaju antytradycjonalizmem, lecz po prostu z nawiązaniem do innych tradycji. Wraz z reformacją i kontrreformacją, kiedy główne nurty chrześcijaństwa zaczynają oczyszczać się ze wszystkiego, co jawi im się jako pogańskie, wiele z nauk tajemnych zostaje zaniechanych. Ale zarazem po odrzuceniu stają się alternatywą światopoglądową.

Rozumienie wiedzy tajemnej zostało też zmodyfikowane przez pojawienie się druku – przestaje ona już być postrzegana jako tradycja przekazywana ustnie. Zaczęto chętniej definiować ją jako znajomość ukrytych, sekretnych znaczeń tekstu. Rodzi się tendencja do dostrzegania sensów ezoterycznych w pismach, które powszechnie nie były traktowane jako takie.

Niektórzy ezoterycy, np. Louis Claude de Saint-Martin albo Gieorgij Gurdżijew, zasłynęli właśnie dzięki upowszechnianiu w swoich książkach wiedzy rzekomo wcześniej strzeżonej czy przekazywanej ustnie jedynie wtajemniczonym. Faivre zauważał, że im bliżej współczes­ności, tym wyraźniejsza jest tendencja do umiejscawiania informacji o objawieniach w niedostępnych źródłach. Wraz z rozwojem filologii klasycznej (kiedy okazało się, że Corpus Hermeticum to zbiór tekstów znacznie młodszych niż podejrzewano w renesansie, co znacząco obniżyło filozoficzny autorytet Hermesa), powstaniem egiptologii, a także rozszyfrowaniem hieroglifów coraz częściej ezoterycy sięgali do tradycji wschodnich i daleko­wschodnich. Późniejszy rozwój orientalistyki czy indologii osłabił oddziaływanie również tych nurtów. XX-wieczny ezoteryzm eksplorował najróżniejsze źródła: zapomniane, oddzielone grupy, nieznane nikomu wcześniej rękopisy. Logicznym rozwinięciem tej zasady stało się zatem lokowanie początków wtajemniczeń w cywilizacjach pozakosmicznych.

***

Upublicznianie wiedzy tajemnej jest poniekąd wewnętrznie sprzeczne. To, o czym wolno pisać, to zaledwie tajemnice ujawnione. Można podejrzewać, że niekiedy strzeżono wiedzy ezoterycznej bardzo skutecznie i nic o niej nie wiemy; rozumiemy to lepiej, kiedy przez przypadek udaje się odkryć jakieś starożytne biblioteki – choćby słynną bibliotekę z Nadż Hammadi, zawierającą gnostyckie papirusy, które w glinianych dzbanach pod piaskami spędziły ponad półtora tysiąca lat. Pewne formy ezoteryzmu mogą wydawać się ostatecznie wymarłe. Wiara w możliwość przekształcenia metali w złoto nie ma dziś zbyt wielu zwolenników. Trudno też, bazując na współczes­nej wiedzy, uznać Hermesa Trismegistosa za autentyczną postać. Jednak istnienia rozważanych przez ezoteryków wszelkich „ukrytych sił” nie da się wykluczyć dopóty, dopóki nie będziemy istotami wszechwiedzącymi. I choć rygorystycznym racjonalistom pojęcie „wiedzy niekomunikowalnej” wydaje się wewnętrznie sprzeczne, to gdy założymy, że język nie jest w stanie oddać wszystkiego, czego doznajemy (mamy problem nawet z obiektywnym opisem kolorów czy smaków), łatwiej damy się przekonać, że nigdy nie da się wykluczyć istnienia też innych doświadczeń niepoddających się opisowi, będących udziałem ezoteryków. Już z tych tylko powodów mało prawdopodobne jest, by wiedza tajemna miała kiedykolwiek przestać istnieć: wciąż będzie zarówno umożliwiać wszelkie nadużycia, sprzyjać megalomanii, jak i pobudzać intelektualnie oraz fascynować.

Czytaj również:

Mam tę noc Mam tę noc
i
ilustracja: Daniel de Latour
Kosmos

Mam tę noc

Tomasz Wiśniewski

Opiekun zdrowia czy siewca szaleństwa? Symbol harmonii czy przewodnik demonów? Istota żeńska czy męska? Księżyc to ciało niebieskie, które łączy sprzeczne wyobrażenia.

Choć w dzisiejszym życiu codziennym naturalny satelita Ziemi nie odgrywa właściwie żadnej roli, kiedyś było inaczej. Od jego światła uzależniano różne nocne aktywności, w tym połowy ryb, żeglugę czy polowania. Księżyc stanowił jeden ze swego rodzaju pierwszych zegarów ludzkości – jego zmieniający się kształt określał regularność czasu, a także wyznaczył pośrednią jednostkę pomiaru między dniem a rokiem.

Czytaj dalej