Indiana Jones odnalazł biblijną Arkę Przymierza w egipskim mieście Tanis. Lecz to oczywiście tylko fantazja filmowców. Na tym stanowisku archeologicznym nikt nie tropił wywiezionej z Jerozolimy legendarnej świętej skrzyni. Chociaż faktycznie od Egiptu warto poszukiwania zacząć.
Z ziemi egipskiej do obiecanej
Według Biblii arkę zbudowali Izraelici, aby przechować tablice z dziesięcioma przykazaniami, które Jahwe przekazał Mojżeszowi. Miała cudowne właściwości, zdolna była niszczyć wrogie armie i miasta, o czym przekonało się Jerycho. Mogła przypominać tzw. relikwiarz Anubisa, odkryty prawie 100 lat temu w sławetnym grobowcu faraona Tutanchamona z XIV w. p.n.e.
Była jednak niemal dwa razy większa (o wymiarach 140 x 80 x 80 cm), wykonana z drewna akacjowego, obita złotą blachą i ozdobiona cherubinami. Lecz nieprzypadkowo łączy się pochodzenie arki z wierzeniami i tradycjami z Egiptu – wszak Mojżesz miał wychowywać się nad Nilem i wyprowadzić Żydów z tamtejszej niewoli.
Po dojściu Izraelitów do Ziemi Obiecanej trafiła do Jerozolimy i została złożona w Świątyni Salomona. Stamtąd zniknęła podczas jednej z wielu dziejowych burz, jakie dotknęły w starożytności Ziemię Świętą. Niektórzy poszukiwacze uważają, że sami Żydzi ukryli ją gdzieś w tunelach na Wzgórzu Świątynnym. W średniowieczu mieli jej tam szukać templariusze. Może nawet odnaleźli relikwię i zabrali, skoro na swojej sławetnej katedrze we francuskim Chartres rycerze zakonni umieścili napis „Tu przechowywana jest Arka” (Hic amicitur Arca foederis) wraz ze stosowną płaskorzeźbą?
Buszujący we wzgórzu
Najwyraźniej nie wierzyli w to brytyjscy archeolodzy awanturnicy, którzy w wiekach XIX i XX z uporem przekopywali Wzgórze Świątynne. W 1911 r. hrabia Monty Parker (nie mylić z Monty Pythonem) i fiński mistyk Valter Juvelius kopali tak zapamiętale i lekkomyślnie, że w świętym mieście wybuchły zamieszki. Rozeszły się bowiem plotki, że obcy odnaleźli starożytny skarb. Wystraszeni tumultem postanowili uciec. Wcześniej tureccy policjanci przetrząsnęli bagaże Parkera, żeby sprawdzić, czy gdzieś nie zachomikował arki. Niczego oczywiście nie znaleźli.
Nawet dziś wiele osób jest przekonanych, że arka nie opuściła Ziemi Świętej. Kontrowersyjny amerykański biblista i archeolog Vendyl Jones (zm. 2010) – uważany za pierwowzór Indiany Jonesa – wierzył, że relikwię ukryto nie w samej Jerozolimie, lecz w rejonie Morza Martwego, gdzie znajdowano słynne zwoje z Qumran. Skoro te rękopisy przetrwały 2 tys. lat, to może i akacjowa skrzynia by tam wytrzymała?
Inni badacze są jednak przekonani, że to mylny trop. Ich zdaniem świętą skrzynię wywieziono z Jerozolimy. Pytanie tylko w jakich okolicznościach i dokąd?
Afrykańskie safari relikwii
Prawdziwą odyseję Arki Przymierza zakłada teoria, którą ilustruje starożytna płaskorzeźba z rzymskiego Łuku Tytusa. Ukazuje ona złupienie przez Rzymian Jerozolimy w roku 70. Wśród zagrabionych przez nich skarbów widać wielki siedmioramienny świątynny kandelabr, ceremonialne trąby oraz tajemniczą, acz znajomo wyglądającą skrzynię.
Może więc arka przetrwała rozmaite wcześniejsze ataki (Egipcjan, Babilończyków etc.), a dopiero Rzymianie zrabowali ją z Jerozolimy? Potem zaś sam Rzym został pozbawiony tego skarbu przez barbarzyńskich Wandalów, którzy złupili Wieczne Miasto w V w. i osiedli w północnej Afryce. Kiedy zaś w VI w. poskromili ich Bizantyjczycy, przewieźli odzyskane bogactwa do Konstantynopola. Tam zaprezentowali je podczas triumfalnego pochodu przez miasto. Lecz nad Bosforem ten trop się urywa…
Inny wiedzie dalej w głąb Afryki. Mieszkańcy Etiopii są przekonani, że święta skrzynia trafiła do nich już 3 tys. lat temu – razem z synem biblijnego króla Salomona i królowej Saby, imieniem Menelik. O tym, że arka faktycznie jest w posiadaniu Etiopczyków zaświadczył podróżnik Abu al-Makarim w XIII w. Warto tu zaznaczyć, że w etiopskich kościołach przechowuje się tzw. taboty – czyli repliki arki bądź tablic Mojżesza. Przez wieki usiłowali poznać ich sekret rozmaici awanturnicy z Europy. Jeszcze bardziej frapująca wydawała się kaplica przy katedrze Matki Bożej z Syjonu znajdująca się w starożytnym etiopskim mieście Aksum i uchodząca za miejsce przechowywania arki.
Do tego sanktuarium nawet dziś kapłani strażnicy nie dopuszczają nikogo z zewnątrz. Podobno po włoskiej inwazji na Etiopię w latach 30. do środka próbowało dostać się kilku żołnierzy Mussoliniego. Zginęli, a bezcenny artefakt Etiopczycy przetransportowali na pewien czas w bezpieczniejsze miejsce, do odległego klasztoru.
Bicie w bęben
To jednak wcale nie najbardziej egzotyczny z kierunków poszukiwań. Brytyjski historyk Tudor Parfitt twierdzi bowiem, że odnalazł relikty Arki Przymierza w muzeum w… Harare, stolicy Zimbabwe. Miała tam trafić razem z miejscowym ludem Lemba – uważającym się za jedno z biblijnych Zaginionych Plemion Izraela, które rozproszyły się po upadku ich starożytnego państwa. O dziwo, badania genetyczne potwierdziły, że lud ten może mieć korzenie bliskowschodnie. Jednakże czczony przez Lemba artefakt był nie tyle skrzynią, ile rytualnym bębnem. Kto wie, może towarzyszył ceremoniom związanym z Arką Przymierza?
Niewykluczone, że przenosząc się w różne rejony świata, Izraelici zabierali ze sobą nie tylko tradycje dotyczące świętej skrzyni, lecz także jej kopie, związane z nią instrumenty i sprzęty liturgiczne. A w ten sposób lista artefaktów związanych z arką znacznie by się wydłużyła, zapewniając zajęcie poszukiwaczom skarbów na najbliższe tysiąc lat…