Zarówno bez głębokiego skupienia, jak i regularnego myślenia o niebieskich migdałach nie możemy być w pełni ludźmi. Brytyjski pisarz Johann Hari wzywa do buntu wobec mechanizmów polujących na naszą uwagę. Jak walczyć z rozproszeniem i żyć uważniej?
Urodził się w Szkocji, dorastał w Anglii. Jego książki czytane są w 40 językach na całym świecie. Rok dzieli na dwie części: albo podróżuje i przeprowadza badania, albo pisze w londyńskim domu. Jest autorem bestsellerów popularnonaukowych, w których opisał m.in. uzależnienie, depresję i deficyt uwagi nie jako osobiste problemy ludzi nimi dotkniętych, ale złożone zagadnienia społeczne, które można wspólnie rozwiązać. Jego książki charakteryzują się interdyscyplinarnością oraz imponują rozległością opracowania tematu. W każdej z nich Hari wychodzi od własnych doświadczeń, by odsłonić uniwersalne prawdy o świecie, w którym żyjemy.
Paulina Wilk: Osią Twojej najnowszej książki Złodzieje. Co okrada nas z uwagi jest opowieść o tym, jak próbowałeś ocalić własną zdolność koncentracji i głębokiego skupienia. Przy okazji badałeś, jak ciągłe rozpraszanie umysłu wpływa na człowieka. Na kilka miesięcy porzuciłeś Internet i media społecznościowe, używałeś aplikacji kontrolujących korzystanie z urządzeń elektronicznych, a nawet kupiłeś sobie pudło, w którym można „internować” własnego smartfona. Ile z tych metod samoobrony wciąż stosujesz? No i czy działają?
Johann Hari: Miewam wzloty i upadki, ale staram się trzymać wszystkiego, co opisałem. Spójrz, to jest właśnie moje specjalne pudło, w którym kilka godzin temu zamknąłem telefon. Nałożyłem pokrywkę, ustawiłem czas na zegarze, wcisnąłem guzik i nastąpiła blokada. I teraz nawet gdybym próbował rozwalić je młotkiem, nie będę miał dostępu do smartfona. Używam tego aresztu każdego dnia, kiedy pracuję. Mam też aplikację na laptopie, która pozwala wyłączać dostęp do wybranych programów albo całkiem odcina Internet na ustalony czas. To mój sposób na uniknięcie wielozadaniowości, choć oczywiście te metody nie załatwiają wszystkiego. W książce pisałem także o tym, jak destrukcyjnie na naszą uwagę wpływa np. stres. W zeszłym roku spadły na mnie dwa potężne ciosy: mój krewny popełnił samobójstwo, a przyjaciel został zamordowany. Te ekstremalne zdarzenia bardzo utrudniały mi skupienie. I chociaż z jednej strony na potrzeby pracy nad książką najpierw odciąłem się na kilka miesięcy od sieci, to potem ruszyłem w długą podróż badawczą po wielu krajach świata. Odbyłem rozmowy z 200 naukowcami specjalizującymi się w kwestiach uwagi i dogłębnie poznałem ich dorobek.
Twoje sposoby samoobrony bardziej przypominają bycie na surowej diecie czy walkę z nałogiem?
Żyjemy w środowisku, które systematycznie i na wiele sposobów destabilizuje naszą zdolność do skupiania uwagi. Mimo że nasze osobiste nawyki są częścią tego zjawiska, nie sądzę, by one stanowiły główną jego przyczynę. Na podstawie wywiadów z naukowcami – z którymi spotykałem się od Moskwy przez Melbourne po Miami – wyodrębniłem i opisałem 12 czynników zgubnych dla naszej zdolności utrzymania koncentracji. Wśród nich są te oczywiste, związane z nowymi technologiami i urządzeniami, ale też takie, które bardzo mnie zaskoczyły. Na skupienie wpływają np. dieta, aktywność fizyczna, sposób zaprojektowania przestrzeni