
W historii ludzkości szczególnie trzy osoby pomogły nam zrozumieć, kim jesteśmy – albo raczej kim nie. Mikołaj Kopernik pokazał, że wszechświat nie kręci się wokół nas. Karol Darwin udowodnił, że nie jesteśmy panami stworzenia czy zwieńczeniem boskiego dzieła, ale częścią wielkiej żyjącej rodziny. Z kolei Lynn Margulis uświadomiła nam, jak głęboko sięga to splątanie z przyrodą.
Spośród tych trzech osób globalną sławę zdobyły tylko dwie pierwsze. Trudno sobie wyobrazić świat bez ich osiągnięć. Łatwo za to przyjąć, że gdyby nie należały one do nich, prędzej czy później wpadłby na to ktoś inny. Odkrycia Lynn Margulis były mniej oczywiste i z pewnością nie tak medialne. Słyszeliście o niej? Nie? Ja też, przynajmniej zdecydowanie za długo trwałem w tej niewiedzy. Pierwszy raz zdałem sobie sprawę z jej istnienia dopiero jako student biologii na Uniwersytecie Warszawskim, czyli w latach 90. ostatniego stulecia ubiegłego milenium.
Lynn Petra Alexander urodziła się w roku 1938 w Chicago. Miała trzy młodsze siostry i – jak twierdziła – dorastanie wśród samych dziewczyn sprawiło, że nigdy nie miała styczności z tym, co teraz nazywamy genderowymi stereotypami, czyli z podwójnymi standardami dotyczącymi oczekiwań wobec płci. Zapewne nigdy nawet nie słyszała, że kobiety mają siedzieć cicho i być posłuszne swoim mężom. Zresztą znając jej charakter, można mieć pewność, że raczej nie przyjęłaby tego do wiadomości. Przez umiarkowanie nabożny stosunek do autorytetów całe życie pakowała się