Na horyzoncie widać drzewo: ma zielone liście ponad 40 m wysokości, prawie 100 lat i waży 650 ton. Jest oddalone od brzegu jakieś 500 m i od kilku dni dryfuje na barce po Morzu Czarnym.
W 2017r. ten widok stał się tematem jednego z najpopularniejszych memów gruzińskiego (i nie tylko) Internetu. Wzbudzał zdziwienie, bo wydawał się bardziej obrazem niż rzeczywistością, snem niż jawą, surrealizmem niż realizmem. Z zadumy wyrywał jednak zgrzyt buldożerów, chrobot traktorów i ryk ciężkiej mechaniki. Barka z dryfującym tulipanowcem przez niski poziom wody utknęła na mieliźnie i kilka dni nie wiadomo było, jak sprowadzić ją na brzeg.
Skoro drzewo nie chciało przyjść do lądu, ląd przyszedł do drzewa. Koparkami pogłębiono dno, wyłożono betonowe płyty i zrobiono mu drogę. A potem – już lądem – zawieziono do zamkniętej rezydencji, w której Bidzina Iwaniszwili, nieformalny zarządca Gruzji, buduje ósmy cud świata.
Non omnis moriar
„Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu…” – nieskromnie pisał Horacy i bynajmniej nie miał na myśli wielkich budowli ani brązowych pomników. Nie każdy zostawia po sobie uniwersalne dzieła poetyckie, bo nie każdy pisać umie, choć – czasami – chce.
W poradzieckiej przestrzeni można znaleźć kilka godnych wzorów. Dla przykładu taki Saparmurat Nijazow, pierwszy prezydent niepodległego Turkmenistanu, który kazał siebie nazywać „Turkmenbaszą”. Oprócz tego, że zbudował reprezentacyjną, marmurową stolicę, pomyślał też o ludziach. Dał im darmowy gaz, prąd, benzynę oraz sól. I pozostawił uwieczniające go złote pomniki.
Napisał też książkę, z której dzieci poznawały litery, studenci historię swojego kraju, a dorośli uczyli się życia. W Aszchabadzie postawił nawet pomnik swemu dziełu – Ruhnamie (Księdze Duszy). Każdego wieczoru, przy dź