Dnie po dniach, czyli fenomen norweskiego lata Dnie po dniach, czyli fenomen norweskiego lata
i
fot. Marta Tomczyk Maryon
Ziemia

Dnie po dniach, czyli fenomen norweskiego lata

Marta Tomczyk–Maryon
Czyta się 8 minut

Białe noce (norw. lyse netter) i dzień polarny (norw. midnattssol) to zjawiska astronomiczne występujące na dużych szerokościach geograficznych, dokładnie powyżej 57° szerokości północnej lub południowej. Można je podziwiać głównie w Norwegii i w innych krajach skandynawskich wiosną i latem, zależnie od położenia geograficznego, w okresie od maja do lipca lub końca sierpnia.

Najbardziej zjawiskowym fenomenem jest dzień polarny, który polega na tym, że słońce nie zachodzi w ogóle. Mieszkańcy Tromsø lub Nordkapp przez około trzy miesiące mają niestający dzień. Z kolei na wysokości Oslo lub Bergen występują białe noce, które tym różnią się od dnia polarnego, że słońce zachodzi, ale trwa to krótko – między 23.00 a 3.00 – i przynosi „noc”, która nie przypomina prawdziwej nocy. Ponieważ słońce chowa się za horyzontem płytko, nie zapada ciemność i niebo – zależnie od pogody – jest białe lub jasnoszare.

Białe noce są magnesem przyciągającym turystów

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Fotografka jak żadna inna Fotografka jak żadna inna
i
fotografia: Maria Lubomirska, Sestri Levante, Włochy, 1908; ze zbiorów rodziny Morawskich
Opowieści

Fotografka jak żadna inna

Joanna Kinowska

Właśnie odkurzono archiwa Marii Lubomirskiej. Zeskanowano negatywy oraz odbitki, dzięki czemu ukazał się nowy prywatny mikrokosmos. Z takich ukrytych w skrzyniach światów utkana jest historia fotografii.

Zdjęcia odnalazła rodzina. To trochę więcej niż prywatne fotografie, a trochę mniej niż retrospektywa twórczości mistrzyni fotografii tamtych czasów. Fotografie wyglądają na wykonane spontanicznie na własny użytek, mogły więc się zapodziać w domowych archiwach, nie zwracając większej uwagi. Na strychu, w skrzyniach, pudłach, pudełkach, teczkach. Pod grubą warstwą kurzu. Albo tkwiły w salonach, tyle że ukryte w albumach czy starych książkach. Może czasem nawet ktoś tam zajrzał, chciał wskazać kogoś z przeszłości, zbłądzić wspomnieniem. Taką przeszłość zwykle ogląda się przy okazji pogrzebów czy innych uroczystości. Pewnie te zdjęcia wydawały się zbyt zwykłe, żeby je pchać w świat. Kogo to może interesować? Jaką to ma wartość?

Czytaj dalej