Ogrody wspólnotowe, żywe mosty korzeniowe, a nawet matriarchat. Społeczności żyjące w północno-wschodnich Indiach już przed wiekami stosowały rozwiązania, które w wielu nowoczesnych miejscach świata wydają się rewolucyjne.
Dawno, dawno temu wszyscy ludzie żyli w niebie. Tworzyli zaledwie 16 rodzin. Mogli swobodnie dostawać się na ziemię po gałęziach i pniu wysokiego drzewa rosnącego na wzgórzu nazywanym Lum Sohpetbneng (pępek świata) służącym jako łącznik między ziemią a rajem. Ziemia była pięknym miejscem pełnym pagórków i strumieni. Każdego dnia ludzie schodzili, żeby uprawiać pola, a wieczorem powracali do rajskiego domu. Tak było przez wieki. Nadszedł jednak czas, kiedy osiedlili się na dobre na ziemi, a wówczas wielkie drzewo zaczęło im przeszkadzać, albowiem jego rozległe konary zasłaniały światło słoneczne. Narzekali i kłócili się, co zrobić, aż postanowili je ściąć, zapomniawszy, że stanowiło wejście do nieba.
Oto mit o początkach ludzkości według Khasi. Opowieść ta do dziś cieszy się popularnością z co najmniej dwóch powodów. Przede wszystkim, mimo wysiłków antropologów i historyków, nie udało się rozwikłać zagadki pochodzenia tej grupy etnicznej. Język, którym posługują się jej członkowie, jest daleko spokrewniony z khmerskim (choć obie te ludności dzieli aż 2000 km górzystego lądu porośniętego gęstymi lasami) oraz z nikobaryjskim, którym mówią społeczności mieszkające daleko za morzem – na indyjskim archipelagu Nikobarów. Nikt zatem nie wie, skąd przyszli Khasi. Może prosto z raju? Poza tym współczesnym Khasi podoba się przestroga zawarta w legendzie: bez drzew nigdy nie uda się wrócić do nieba. Wiedzą, że natura to najcenniejsze, co mają.
Khasi stanowią jedną z wielu rdzennych społeczności północno-wschodnich Indii – regionu, który znacznie odbiega od pozostałych części kraju. Jest on najbardziej zróżnicowany językowo: na niewielkim terytorium, stanowiącym