Gdzie znajduje się dusza? Tym razem nie o jej meandrach, ale o jej nieoczywistym miejscu zamieszkania pisze Tomasz Wiśniewski.
W różnych epokach i kulturach dusza była lokowana w rozmaitych częściach ludzkiego ciała. Zdaje się, że jej najczęściej wymienianym siedliskiem, szczególnie na Zachodzie w ostatnich stuleciach, był mózg, ale warto pamiętać, że nie jest to pogląd jedyny. Starożytni Egipcjanie podczas procesu mumifikacji wyrzucali mózg, uznając go za jeden z wielu nieistotnych organów – jeśli chodzi o duszę, serce było dla nich znacznie istotniejsze. Jeszcze innym ciekawym wariantem, prawdopodobnie bardzo starym, jest umiejscawianie duszy w kościach.
Kości są najtrwalszą częścią naszego ciała, najdzielniej stawiającą opór czasowi, dlatego z pewnego punktu widzenia mogą uchodzić za potencjalnie najlepszy „nośnik” duszy i stymulować w wyobraźni ideę „nieśmiertelności”.
Prehistoryczne skupiska kości ludzkich i zwierzęcych odnajdywane w wielu miejscach Europy (np. szeroko omawiana w literaturze naukowej czaszka niedźwiedzia brunatnego na Śląsku) frapowały wiele pokoleń badaczy i badaczek. Pełna rekonstrukcja paleolitycznych wierzeń jest niemożliwa: nie można ich odtworzyć jedynie na podstawie dostępnych pozostałości archeologicznych. Samo jednak istnienie takich skupisk kości, starannie zakopywanych lub umieszczanych w niszach skalnych, sugeruje związaną z nimi intencjonalność. Jedyną, niepewną metodą umożliwiającą przybliżenie uniwersum umysłowego człowieka paleolitu jest porównywanie materii archeologicznej z praktykami współczesnych ludów, które sposobem życia przypominają ludy prehistoryczne.
Tak też u społeczeństw łowieckich północnej Azji spotykało się przekonanie, zgodnie z którym kości były postrzegane jako niewyczerpane źródło życia, jako swego rodzaju „zmaterializowana dusza”. Z idei tej wynika uzasadnienie dla pochówku zarówno ludzkiego, jak i zwierzęcego, skoro można wiązać z nim nadzieję na zmartwychwstanie. Troska o zmartwychwstanie zwierzęcia jest zarazem staraniem o zapewnienie sobie przyszłego pokarmu i próbą przebłagania jego ducha za to, że zostało zabite. W różnych częściach świata spotyka się tajemniczy zakaz łamania kości zwierzęcych: być może jest on dalekim prahistorycznym dziedzictwem, którego sens w toku dziejów przestał być zrozumiały.
Stroje szamanów u Jakutów i Buriatów przedstawiają kości ludzkie i ptasie – fakt ten należy rozumieć nie jako zamiłowanie do makabry, lecz jako wyraz symboliki religijnej: szaman jest specjalistą od światów duchowych, głębszych warstw rzeczywistości. W kulturach syberyjskich przyjmuje się również, że szamani podczas inicjacji zostają zabici przez duchy przodków, a następnie z pozostałych kości połączeni na nowo.
Podobny kompleks wierzeń jest obecny w tybetańskim lamaizmie i w regionie himalajskim. Jogini podczas pewnych medytacji wizualizują sobie siebie jako szkielet. Podanie o Padmasambhavie wspomina o odbywającym się na dachu domu tańcu, podczas którego ten legendarny guru ubrany był jedynie w „siedem kościanych ozdób”.
Omawiany motyw można również odkrywać w mniej oczywistych kontekstach. Na przykład we fragmencie Księgi Ezechiela będącym wizją odrodzenia Izraela (Ez 37, 4-8): „[…] »Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana!« Tak mówi Pan Bóg: Oto ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe. […] powstał szum i trzask i kości jedna po drugiej zbliżały się do siebie. I patrzyłem, a oto powróciły ścięgna i wyrosło ciało […]”.