Nasi czytelnicy mają różne pomysły na radzenie sobie z dziwnym czasem pandemii i kwarantanny. O swojej strategii na przetrwanie pisze czytelniczka.
W czasach zarazy dużo tęsknię.
Tęsknię za i tęsknię do.
Tęsknię za wystawianiem twarzy do słońca w oczekiwaniu na autobus. Za wiatrem, który nosi różne temperatury i zostawia je gościnnie na moich ustach – tam, gdzie odczuwam je najwyraźniej. Za zapachami pchającymi mi się do nosa bez żadnych przeszkód. Za chodzeniem po świecie wolno, swobodnie, bez przygotowanych argumentów na to, czemu akurat jestem gdzieś, a nie w domu. Za zostawaniem w nim z wyboru, a nie z braku wyjścia. Tęsknię za obiadami na mieście, piknikami w parku, spontanicznością i różnorodnością.
Tęsknię
za
byciem w podróży.
Tęsknię za moją wolnością – wyglądu, miejsca do bycia, przemieszczania się, korzystania ze świata, w którym żyję. Ale wiem, że ona gdzieś tam jest i czeka na mnie.
A najbardziej to tęsknię za przytulaniem przyjaciół bez pytania o to, czy się nie boją.
Moje „tęsknoty do” niektórzy nazywają marzeniami albo życzeniami. A ja tęsknię do zmian w świecie, bo czasem doświadczam ich namiastek, więc już wiem, jak to jest. I są to prawdziwie życiodajne momenty. Tęsknię do kontaktu międzyludzkiego opartego na spojrzeniach prosto w oczy, unoszeniu kącików ust, dotyku przelotnym albo upartym, chcącym przekazać samej istocie drugiego człowieka: „Jestem. Jestem tu dla ciebie”. Do relacji z Mamą Ziemią opartej na bezgranicznej wdzięczności, szacunku, trosce, poczuciu wzajemnej odpowiedzialności. Do większego skupienia na byciu, takim opartym bardziej na uważności, docenianiu i doświadczaniu niż na posiadaniu, chronieniu się, unikaniu. Tęsknię do tych wszystkich najpiękniejszych, naturalnych jakości, które nosimy w sobie my – ludzie, ale teraz chyba ze strachu (często nawet nie swojego) odkładamy je na dalszy plan.
Ostatnio, tęskniąc, uczę się, poznaję, odnajduję, nazywam to, co dla mnie ważne. Przyglądam się i sprawdzam: czy kiedy tęsknię do weekendu w górach, to wołają moje potrzeby przestrzeni, kontaktu z naturą, niezależności? Czy tęskno mi do ciebie, bo autentyczność i miłość są dla mnie wartością? Pozbywam się starych interpretacji w żalu i pretensjach, a w ich miejscu kiełkuje spokój. Bo każda tęsknota, westchnienie, cięższe opadnięcie ramion i ciepło w okolicy mostka mówią mi, że jest we mnie coś pięknego, żywego. I ja chcę się o to piękne i żywe troszczyć: łzami, uśmiechem, przymknięciem oczu, wspomnieniem, opowieścią. Być z tym, co ważne, trwać, nie przestawać.
Szanowni Czytelnicy!
Czeka nas trudny i niepewny czas. Wierzymy, że wspierając się nawzajem, przetrwamy tę zimę i każdą następną porę, która postawi przed nami kolejne wyzwania. Dlatego zachęcamy Was do dzielenia się swoimi doświadczeniami i opowieściami kwarantannowymi oraz strategiami przetrwania. Najciekawsze teksty będziemy publikować na naszych łamach.
Tekst powinien mieć maksymalnie 4 tysiące znaków ze spacjami i zostać wysłany na adres [email protected]. W temacie wiadomości prosimy o wpisanie hasła “Opowieści z czasów zarazy”.
Z wyrazami szacunku, Redakcja przekroj.pl