W stulecie odzyskania niepodległości przyglądamy się dziwnym Polek i Polaków relacjom z wolnością. Tym razem przybliżamy tajemniczą historię Marianny z Żeglińskich Dembińskiej i pytamy: czy aby zostać wzorcową polską patriotką, trzeba najpierw stać się… mężczyzną?
Warszawa, wrzesień 1831 r. Powstanie listopadowe dogasa. Rosjanie zdobywają kolejne szańce broniącego się miasta. Na Woli wkrótce padnie reduta nr 54 dowodzona przez generała Ordona, a rosyjska artyleria coraz mocniej ostrzeliwuje polskie pozycje. Wśród unoszących się dymów tylko jeden z walczących wydaje się nic sobie nie robić ze świszczących pocisków. Niczym komendant nie przestaje wołać na innych: „Stójcie śmiało! Kogo kula ma trafić, tego nie minie; Pan Bóg kule nosi”. „Spytałem, kto to był ten żołnierz. Odpowiedziano mi, że to w przebraniu żołnierskim pani Dembińska, wdowa po pułkowniku od weteranów” – wspominał jeden ze świadków tej sceny.
Na kartach powstania listop