Znamy i lubimy pszczoły miodne, ale nie one jedne przenoszą pyłek, a tym samym życie. Czas docenić resztę zgrai zapylaczy – osy, muchówki, chrząszcze, motyle oraz pszczoły samotnice.
O pszczole miodnej (Apis mellifera) słyszał chyba każdy. Wychwalamy właściwości produkowanych przez nią miodów, pierzgi i propolisu. Powszechnie znany jest też problem CCD (ang. colony collapse disorder), czyli zespół masowego ginięcia wspomnianej pszczoły. Takie nazwy, jak zgnilec amerykański czy warroza obiły się nam zapewne o uszy. Ale czy zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest dobro innych zapylaczy?
Miodna i spółka
Na obszarze naszego kraju występuje około 500 gatunków owadów z rodziny pszczołowatych, z czego przeważającą większość stanowią tzw. pszczoły samotnice. W procesie zapylania roślin niezwykle ważną funkcję pełnią również osy, muchówki, motyle i chrząszcze. Hodowlane pszczoły miodne stanowią więc zaledwie ułamek populacji owadów zapylających. Skuteczne zapylanie kwiatów to podstawa rozmnażania roślin kwiatowych, które są podporą większości ekosystemów lądowych. Prawie 90% wszystkich roślin żyjących na lądzie do przenoszenia pyłku wykorzystuje zwierzęta. Brak zapylaczy oznacza dla tych gatunków problemy z reprodukcją, co z kolei przekłada się na zubożenie bioróżnorodności dzikich zbiorowisk roślinnych.
Problem ten dotyczy także roślin uprawnych. Blisko 40% żywności trafia na nasze stoły właśnie dzięki zapylaczom. Wszystkie polskie zapylacze – zarówno dzikie, jak i hodowlane – to owady, a spośród nich największą rolę