Przyroda wie, jak o siebie zadbać, a najlepsze, co można dla niej zrobić, to po prostu nie przeszkadzać. Na tej koncepcji opiera się rewilding, czyli wszelkie działania, których celem jest przywracanie lasów, rzek czy mokradeł do naturalnego stanu. Wystarczy powstrzymać się od ingerencji, usunąć jej wcześniejsze ślady, cofnąć o krok i podziwiać, jak odradza się życie. Powalone przez burze drzewa stają się podłożem dla grzybów i mchów, na nieosuszanych terenach pojawiają się nowe rośliny, do tworzącej się głuszy wracają dzikie zwierzęta.
Fundacja Rewilding Europe od ponad 10 lat opiekuje się terenami szczególnie ważnymi ze względów przyrodniczych, np. leżącymi na szlakach migracji gatunków wędrownych. Działa już w 27 krajach (m.in. na terenie Karpat Wschodnich i Południowych, zachodniej Iberii oraz Apeninów Środkowych), a od 2015 r. także w Polsce – w delcie Odry. Jak piszą fundacyjni aktywiści na swojej stronie internetowej, są to „rozległe, ekologicznie spójne i w dużej mierze słabo zaludnione obszary, w których takie gatunki, jak wilk, łoś, bóbr czy orzeł bielik czują się jak w domu”. Dzięki małemu zaludnieniu miejsce jest łatwe do „zdziczenia”. Członkowie fundacji wyjaśniają że przywracanie naturze jej pierwotnego stanu jest korzystne dla nas nie tylko z powodów klimatycznych, lecz także ze względów finansowych – choćby dlatego, że zdziczały obszar ma zdolność do samoregulacji, nie trzeba angażować ludzi i środków, by chronić go przed suszami, powodziami, pustynnieniem czy pożarami.
Połączmy siły
Fundacja działa na kilka sposobów. Po pierwsze popularyzuje zasady rewildingu i jego korzyści wśród mieszkańców danego obszaru – bez współpracy z nimi żadne zmiany nie byłyby możliwe. Po drugie – podsuwa lokalnym władzom rozwiązania, które jednocześnie wspierają mieszkańców danego terenu oraz przyrodę. Do takich inicjatyw należy m.in. wprowadzenie zrównoważonej turystyki albo permakulturowego rolnictwa (tego typu nowoczesne działalności nie wymagają aż tak dużej ingerencji w środowisko jak te tradycyjne). Innym projektem, który wdraża Rewilding Europe, jest tworzenie „korytarzy współistnienia” – w tym rzecznych – którymi zwierzęta mogą bezpiecznie migrować w poszukiwaniu nowych siedlisk. Tak dzieje się np. w Abruzji w Apeninach, gdzie występuje niedźwiedź brunatny marsykański. To najbardziej charakterystyczny i zarazem w największym stopniu zagrożony gatunek na tym terenie. Fundacja współpracuje z tamtejszym samorządem w kwestii ochrony siedlisk i zmniejszenia liczby wypadków drogowych z udziałem niedźwiedzi (co przekłada się na bezpieczeństwo także samych kierowców). Za sprawą fundacji powołano też grupę rekrutowanych lokalnie „ambasadorów niedźwiedzi”, aby czuwali nad bezpieczną symbiozą ludzkich i nie ludzkich mieszkańców.
Niech płynie rzeka
Szczególną opieką Rewilding Europe obejmuje cieki wodne. Nieuregulowane, wolno płynące rzeki i strumienie są miejscem rozrodu ryb, a wraz z łęgami, czyli podmokłymi lasami, tworzą korytarze migracyjne, np. dla wilków i łosi. Poza polsko-niemiecką deltą Odry fundacja zajmuje się rewitalizowaniem również delty Dunaju – największego obszaru podmokłego w Europie. Zamieszkuje go wiele rodzajów ptaków wodnych, m.in. pelikany, rybitwy, kormorany i czaple. Tutaj też odpoczywają ptaki wędrowne, poza tym zimują zwierzęta migrujące ze stepów, lasów borealnych i tundry. Ponadto ten rejon to siedlisko największej liczby gatunków ryb w Europie. Stanowi wzór odbudowy naturalnych terenów podmokłych oraz ich ponownego „zdziczania”.
Działania fundacji pomagają chronić bioróżnorodność i dodatkowo zwiększają atrakcyjność turystyczną danego obszaru. Połączenie ochrony przyrody z rozwojem nowych usług turystycznych przynosi korzyści właściwie wszystkim. Przyjezdni doświadczają piękna i potęgi natury, jednocześnie ucząc się ekologii, a lokalni mieszkańcy pracują np. jako przewodnicy, więc im również zależy, aby zachować unikatowość swojego regionu. Koegzystencja wszystkich gatunków, w tym ludzi, jest możliwa.