Czy zdarzyło się Wam kiedykolwiek obudzić w nowym miejscu i z rozczarowaniem stwierdzić, że jesteście nadal zmęczeni? Mamy na myśli na przykład pierwszą noc w hotelu na początku wczasów, noc u znajomych, pierwszą noc w delegacji. Nie mamy na myśli pierwszej nocy z nowym ukochanym lub ukochaną, bo tu pojawiają się dodatkowe zmienne fałszujące wyniki badań, które chcemy przytoczyć.
Samo zjawisko FNE, czyli first night effect (efekt pierwszej nocy), znane jest od dawna. Naukowcom do tej pory nie udawało się rozsądne wytłumaczenie tego zjawiska, co spędzało badaczce snu, Masako Tamaki, sen z powiek. Zebrała więc zespół ekspertów od śledzenia procesów zachodzących w ludzkim mózgu i rozpoczęła poszukiwania odpowiedzi. Po poddaniu obserwacji kilkudziesięciu mózgów osób śniących w nowym dla siebie miejscu okazało się, że w takim przypadku aktywność obu półkul mózgowych znacząco odbiega od normy.
W nowym miejscu śpimy trochę tak, jak śpią niektóre zwierzęta, np. delfiny. Jedna półkula kapituluje w objęciach Morfeusza, druga pozostaje czujna. Tak jest właśnie u delfinów. U nas – druga półkula wpada w sen, ale jest on niezwykle czujny i płytki. A to po to, by reagować na ewentualne zagrożenia. Oczywiście w większości przypadków nie grozi nam rozszarpanie przez tygrysa i związany z takim zajściem zgon, ale zmiany ewolucyjne nie nadążają za naszymi zmianami stylu życia. I dlatego w trakcie pierwszej nocy w nowym środowisku wybudzić nas może byle dźwięk – skrzypnięcie drzwi, odległe ujadanie szczeniaczka. W większości przypadków nocną wartę pełni lewa półkula. Czy tak już pozostanie? Inny naukowiec, Yuki Sasaki, twierdzi, że z uwagi na relatywny spokój i bezpieczeństwo naszego bytowania taka funkcja ludzkiego mózgu zostanie z czasem wygaszona – jako zbędna.
Tymczasem gasząc światło w nowym miejscu, lepiej porzucić nadzieję na solidny sen. Ewolucja działa powoli.
Podziel się tym tekstem ze znajomymi z zagranicy lub przeczytaj go po angielsku na naszej anglojęzycznej stronie Przekroj.pl/en!