Ekscentryzmy lady Lovelace
i
Portret Ady King, hrabiny Lovelace, prawdopodobnie autorstwa Alfreda Edwarda Chalona, około 1840 r.; zdjęcie: domena publiczna
Wiedza i niewiedza

Ekscentryzmy lady Lovelace

Piotr Żelazny
Czyta się 14 minut

Nie pasowała do epoki, w której przyszło jej żyć. Wywoływała skandale obyczajowe i przegrywała duże sumy na wyścigach konnych. Widziała więcej niż współcześni jej wynalazcy, których wyprzedzała pomysłowością. Poznajcie Adę Lovelace, pierwszą programistkę w historii.

W tamtych czasach nie było równouprawnienia. Ada Lov­elace nie mogła więc należeć do Towarzystwa Królewskiego w Londynie, gdyż członkostwo w brytyjskiej akademii nauk było zarezerwowane dla mężczyzn. Dlatego zapisała tam męża, który brał udział w posiedzeniach oraz przepisywał artykuły z biblioteki towarzystwa i przynosił je żonie do domu.

Ada tak bardzo wyprzedziła swoją epokę, że dopiero blisko 150 lat po jej śmierci zaczęto na nowo odkrywać i w pełni zrozumiano jej dokonania. Na przełomie lat 70. i 80. XX w. Departament Obrony USA nazwał jej imieniem odrębny język programowania, który jest używany do dziś.

Córka „dzikiego człowieka”

Nie da się jednak snuć opowieści o Adzie, nie wspomniawszy o jej ojcu – słynnym lordzie Byronie (George’u Gordonie Byronie). Ona sama nigdy go nie poznała, ponieważ rodzice rozstali się, gdy miała pięć tygodni. Mimo to – w sposób paradoksalny – poeta wywarł olbrzymi wpływ na córkę. Ada wychowywała się we wsi Kirkby Mallory w hrabstwie Lancashire. Posiadłość Kirkby Hall, w której mieszkała z matką i jej rodzicami, dziś już nie istnieje. Młodziutką Adę edukowano tak, by za wszelką cenę nie poszła w ślady ojca. Literatura, sztuka i muzyka były w jej wypadku zakazane. Dziewczynka uczyła się biologii, geografii i historii, a przede wszystkim matematyki. Od najmłodszych lat miała znakomitych badaczy jako tutorów, co było dość nietypową ścieżką edukacyjną dla panienki z dobrego angielskiego domu na początku XIX w. Annabella, matka Ady, robiła wszystko, by córka stała się przeciwieństwem ojca i nie odziedziczyła jego „diabolicznego charakteru”. Ada ujrzała więc portret lorda dopiero w dniu swoich 20. urodzin.

Byron zmarł u szczytu sławy, w 1824 r., gdy jego córka miała osiem lat. Osłabiony chorobami i upuszczaniem krwi, które wówczas stanowiło doskonałe

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Ostatni zryw Lwa
i
Lew Tołstoj, 1897 r., zdjęcie: domena publiczna
Opowieści

Ostatni zryw Lwa

Paulina Wilk

Kiedy umarł, zgromadzeni ludzie szybko się rozeszli. W pokoju zostali jedynie zawiadowca stacji kolejowej oraz osobisty lekarz wielkiego pisarza, Duszan Makowicki. To on zamknął powieki Tołstoja, obwiązał chustką podbródek. A do kolejarza powiedział: „Nie pomogły ani miłość, ani przyjaźń, ani oddanie”.

Makowicki nie miał na myśli powodów śmierci, a raczej ogrom życiowego nieszczęścia, przed jakim najsłynniejszy powieściopisarz swej epoki bezskutecznie próbował uciec. Lew Tołstoj umarł wcześnie rano 7 listopada 1910 r. w skromnym domu zawiadowcy, na niedużej stacji Astapowo, przemianowanej potem na Tołstoj. Jego śmierć była spektaklem, wielkim tematem dla zgromadzonych tłumnie reporterów i przepowiednią obłędu, jakim dla tylu innych celebrytów w XX i XXI stuleciu okaże się międzynarodowa sława. Odejście Tołstoja oznaczało też ostateczną klęskę dla jego najbliższych, których kochał i z którymi wciąż walczył – podziwiany, ale nierozumiany. Dla niego samego śmierć była chyba ulgą, na którą czekał, o której pisał w dziennikach, coraz bardziej zdesperowany z powodu zniewolenia we własnym życiu. Od lat już słabł, chorował, omdlewał. Niezależnie od wszystkiego – czując, że to ostatnia szansa – zebrał się na odwagę, by raz jeszcze spróbować znaleźć raj na ziemi. Miał wtedy 82 lata, jego ucieczka do wolności trwała zaledwie trzy dni. Potem go dogonili.

Czytaj dalej