„Lepiej dmuchać na zimne”. „Kto raz się sparzył, ten na zimne dmucha”. Mózg ludzki działa tak, że sytuacje niebezpieczne automatycznie zapisuje w pamięci i następnym razem w podobnej sytuacji organizm postępuje już niejako odruchowo, byle uchronić się przed nieprzyjemnymi konsekwencjami. W identyczny sposób uczą się zwierzęta. Również zapamiętują efekty swoich działań i interakcji z otoczeniem. Dodatkowo wyposażone są w świetnie rozwinięte zmysły, dzięki którym potrafią wyczuć szkodliwe substancje zawarte na przykład w roślinach lub w przypadkowo znalezionych smakołykach.
Once Bitten, Twice Shy Charlesa Burtona Barbera przedstawia dziewczynkę, która bawi się ze szczeniakiem. Na pierwszy, bardzo pobieżny rzut oka, nic złego się nie dzieje. Ot, kolejne dziecko, kolejny piesek, olej na płótnie. Patrząc chwilę dłużej, łatwo zorientować się, że jednak coś tu nie gra. Dziewczynka nie bawi się, a piesek zdecydowanie nie jest zadowolony z tego, gdzie jest, z kim i co robi. Szczeniak wyraźnie próbuje uwolnić się z uchwytu dziecka, zapiera się wszystkimi łapami, na jego pyszczku widnieje przerażenie, niemoc, oczy wyrażają strach.
„O co chodzi?” – myślę sobie. Dziecko ma coś do jedzenia, więc nawet jeśli nie jest zbyt delikatne wobec zwierzęcia, smakołyk powinien przekonać szczeniaka do wspólnej „zabawy”, w końcu wśród psów nie ma wielu niejadków. Jednak z jakiegoś powodu zwierzak panicznie się boi. Dziewczynka wydaje się nieczuła na jego cierpienie, kontrast między ich emocjami sprawia, że myślę o niej jako o małej sadystce. „Ale nie może tak być, że malarz przedstawia dziecko znęcające się nad szczeniakiem” – myślę sobie. Muszę poszukać informacji o tym, co tam się zadziało.
Okazuje się, że obrazem zachwycają się zarówno znawcy, jak i przeciętni odbiorcy, uznając scenkę za świetny żart. Dowiaduję się, że dziewczynka chce nakarmić szczeniaka musztardą, której, jak możemy się domyślać, piesek już wcześniej spróbował i zdecydowanie nie chce tego powtarzać. Mamy zatem odpowiedź na pytanie o pochodzenie tytułu płótna. Na tym mogłabym zakończyć swoje „śledztwo”, ale tego nie robię. Zadaję sobie w duchu pytanie: „Dlaczego to dziecko tak postępuje, dlaczego ma z tego satysfakcję, dlaczego odbiorcy uznają scenkę za zabawną?”.
Zacznijmy może od tego, czy szczeniak ma prawo do emocji, czy człowiek powinien w ogóle brać pod uwagę jego emocje i czy to są emocje, czy tylko zwykły odruch bezwarunkowy, który pozwala zwierzęciu przetrwać?
Są dwie szkoły. Jedna, starsza, zakłada, że istotą dominującą jest człowiek, a podległą pies. Co za tym idzie, pies powinien bezwzględnie słuchać człowieka i wykonywać jego polecenia, bez prawa do własnego zdania, rozwiązań, pomysłów i tak dalej. Na szczęście powoli rezygnuje się z tego podejścia, co jest nie tylko korzystne dla zdrowia psychicznego psa, lecz także człowiekowi daje bardzo dużo, umożliwiając mu obserwowanie naturalnych zachowań i odruchów zwierząt. Druga szkoła bazuje na najnowszych badaniach dotyczących świadomości, emocjonalności zwierząt. Uwzględniając wnioski naukowców, zwolennicy tego podejścia pozwalają psom na wyrażanie swoich „poglądów”. Pierwsza szkoła zakłada, że pies nie będzie szanował człowieka, który nie narzuca mu swojej woli i nie dominuje. Według drugiej pies nie zechce przebywać z osobą nieokazującą mu szacunku, której trzeba się nieustannie bać, i nie będzie miał do niej zaufania. Co ma więcej sensu? Odpowiedzcie sobie sami. Ja mogę tylko podpowiedzieć, że to drugie.
Wracając do naszej słodkiej dominującej dziewuszki, zakładam, że ciekawski, głupiutki, uczący się wszystkiego szczeniak spróbował trochę musztardy i bardzo mu nie posmakowało. Pewnie ocierał pyszczek o dywan, drapał się łapkami, kichał, biegał w koło. Psy zachowują się tak po spróbowaniu czegoś o bardzo intensywnym smaku lub zapachu, np. czegoś ostrego. W skład musztardy wchodzą przyprawy, m.in. gorczyca. A jej duże dawki mogą być szkodliwe dla psów i wywołać m.in. zakażenia przewodu pokarmowego. Zwierzęta wyczuwają substancje dla siebie toksyczne i szczeniak z pewnością po pierwszej degustacji nie powtórzyłby tego, choćby miał okazję zostać ze słoiczkiem sam na sam. Czy zatem to, co robi dziewczynka, jest mądre? Czy ma sens budowanie w taki sposób awersji do musztardy? Dziecko uczy szczeniaka, że nie można ufać człowiekowi – piesek będzie ostrożny wobec ludzi, a zwłaszcza wobec dzieci, może nawet od nich uciekać. Po drugie, dziecko chce nakarmić psa substancją toksyczną. Zwierzątko wie, że to dla niego szkodliwe, smak i zapach go odrzucają, ale dziewczynka usiłuje wmusić mu chociaż trochę. Proszę samemu sobie odpowiedzieć, kto jest mądrzejszy w tej sytuacji. Dominujący człowiek czy szczeniak, który ma obowiązek podporządkować się wszechwładnemu, nieomylnemu panu?