Gdzie bądź
i
Kevin McNamee-Tweed, „HW”, 2019, ceramika szkliwiona, zdjęcie: Wild Don Lewis, dzięki uprzejmości Steve Turner Gallery Los Angeles
Marzenia o lepszym świecie

Gdzie bądź

Paulina Wilk
Czyta się 15 minut

Nigdy nie planuję podróży. Plecak zaś zabieram do połowy pusty. Niewiedza i lekkość to dwie patronki dobrej wyprawy. Im wolniejsza głowa i lżejszy bagaż, tym większa szansa na szczęśliwy traf.

Kiedy ekspedientka w obuwniczym pyta, jakich butów szukam, odpowiadam zawsze, że nie mam pojęcia, ale gdy tylko je dostrzegę, kupuję od razu dwie pary. Tak zrobiłam kiedyś w czerwcowe popołudnie w Amsterdamie. Zobaczyłam je kątem oka, gdy roleta sklepowa opadała już w dół. Zanurkowałam pod nią, a poirytowanej sprzedawczyni obiecałam, że jeśli przyniesie z zaplecza numer 40, wezmę dwie pary. Były zamszowe, za kostkę i miały lekką podeszwę. Złaziłam w nich pół świata. Niosły mnie w Norwegii, emiratach, Indiach i Singapurze. Rozpadły się na nogach – dosłownie – gdy pieszo przemierzałam bezkresny Seul. Były moimi przyjaciółmi od pierwszego wejrzenia, sojusznikami samotnych wypraw, uwieczniłam je na setkach zdjęć.

Dobre buty są jedną z niewielu rzeczy naprawdę potrzebnych podczas wyprawy. Do tego trochę ubrań, latarka, notes i książka na długie godziny czekania – na przyjazd autobusu, na świt, na powrót rybaków z połowu. Nigdy nie wiadomo, co i kiedy się przydarzy. W tym właśnie sedno: żeby nie wiedzieć zbyt wiele, nie nadymać balona oczekiwań, nie wyrysowywać z wyprzedzeniem ścieżek. W drodze warto być niedoinformowanym, a nawet zagubionym. O, tak – nic lepszego, niż porządnie się zgubić! Skręcić w boczną uliczkę, złapać pociąg w przeciwną stronę, wylądować na manowcach. Wtedy podróż dopiero jest możliwa, wtedy zaczyna się spotkanie z nieznanym. Tak można natrafić na krowę o pięciu nogach, kupić najlepszy szalik w życiu i podejrzeć, jak ze słomy oraz gliny rodzą się bóstwa. Dobrze też nie znać języka, nie móc się dogadać – to wyostrza zmysł obserwacji i samodzielność. Kiedy nie wiemy, wszystko jest możliwe.

Obyś się zgubił!

Larry King, gigant telewizyjnych wywiadów w CNN, pewnie trochę blefował, gdy mówił: „W rozmowie wystarczy być naprawdę ciekawym”. Pomagał mu zespół dokumentalistów, na jego biurku czekały kartki ze skrupulatnie

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Niebiański kamień
i
Sztandar z Ur (strona wojenna), ok. 2600 r. p.n.e.; zdjęcie: domena publiczna
Doznania

Niebiański kamień

Tomasz Wichrowski

Sumeryjska bogini nieba Inanna miała naszyjnik i laskę z lapis-lazuli, a barwnikiem otrzymywanym z tego minerału malowano szaty Madonny. Skała wydobywana w górach Azji Centralnej to opoka wielu kultur.

Zimne, niegościnne pustkowie afgańskiej prowincji Badachszan tworzy siatka skalistych szczytów, poorana zdradliwymi wąwozami. Piętrzy się tu wysokie na 7500 m n.p.m. pasmo górskie Hindukusz, którego nazwa w pełni wyraża nieprzyjazny charakter tego miejsca – w języku paszto Hindu Kusz znaczy „zabójca Hindusów”. Pomimo tak niesprzyjających warunków kopalniane wyrobiska eksploatowane są tu nieprzerwanie od ponad 6 tys. lat. Wydobywa się w nich lapis-lazuli – kamień, który w wielu kulturach stał się atrybutem boskości oraz jednym z pierwszych towarów luksusowych.

Czytaj dalej