Horror z wilkami Horror z wilkami
i
ilustracja: Igor Kubik
Wiedza i niewiedza

Horror z wilkami

Adam Węgłowski
Czyta się 5 minut

Wilczyca kapitolińska, która wykarmiła Romulusa i Remusa, to dość rzadki przypadek, gdy wilkom przypisuje się coś pozytywnego. Owszem, w Mongolii i Chinach wierzono w niebiańskie wilki, jednak w Europie z reguły uchodziły one za demony, zwierzęta diabelskie, wyjących synów nocy, zwiastuny wojen. Miały opinię obżartuchów, które nie gardzą także ludzkim mięsem. Wprawdzie zgony spowodowane przez wilki są dziś rzadkością, a w Polsce praktycznie się nie zdarzają, lecz nad Wisłą nadal pokutują stare przesądy. Nie na darmo mamy tyle przysłów związanych z wilkami

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Sądne dni zwierząt Sądne dni zwierząt
i
ilustracja: Igor Kubik
Ziemia

Sądne dni zwierząt

Adam Węgłowski

W dawnej rezydencji cesarskiej w indyjskim Fatehpur Sikri uwagę przykuwa niezwykła wieża. Mierzy ponad 20 m i zdobią ją dekoracje w kształcie kłów słonia. To pomnik Haruna, ulubieńca cesarza Akbara Wielkiego. Władca, który rządził imperium Wielkich Mogołów przez prawie pół wieku, w latach 1556–1605, miał wielu wrogów. Harun, jego ukochany słoń, stał się ich nemezis. Akbar zrobił z niego osobliwego ministra sprawiedliwości. Wykorzystywał zwierzę w roli sędziego i kata. Podejrzewani o bunt trafiali przed oblicze słonia, spożywającego właśnie posiłek. Harun mógł albo zignorować nieszczęśnika, albo go zadeptać. Niektórzy podejrzewają, że owa Temida z trąbą w istocie rzeczy reagowała na ukryte sygnały przekazywane przez władcę, więc to nie na wielkiej głowie czworonożnego „ministra” spoczywała odpowiedzialność za ludzkie życie. Tak czy inaczej, Harun uczestniczył w procesach. I miał szczęście, że po stronie sędziego, a nie skazańca.

Ofiary cyrku

Ta gorsza rola przypadła w roku 1903 słonicy Topsy. Przewieziona do Stanów Zjednoczonych z Azji Południowo-Wschodniej około roku 1875, jeszcze jako maleństwo, przez lata występowała w cyrkach. Początkowo ją uwielbiano, ale na początku XX w. miała już bardzo złą reputację. Przyczyniło się do tego wydarzenie, do którego doszło 27 maja 1902 r. na nowojorskim Brooklynie. Do namiotu z cyrkowymi zwierzętami wkradł się jeden z gapiów, na dodatek pijany. Zaczął drażnić zwierzęta, oferując im whisky. Podobno sypał też piaskiem w oczy Topsy, a jej trąbę przypalił cygarem. Słonica straciła cierpliwość: cisnęła intruzem o ziemię i zadeptała.

Czytaj dalej