Ile dziecka w dziecku? Ile dziecka w dziecku?
i
„Zabawy dziecięce” (fragment), Peter Bruegel starszy, 1560 r., Kunsthistorisches Museum, Wiedeń (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Ile dziecka w dziecku?

Marcin Orliński
Czyta się 10 minut

Średniowieczna Europa posługiwała się zupełnie innym pojęciem dzieciństwa niż współczesna. Jak rodzice traktowali wówczas swoje potomstwo? I czy w ogóle mamy narzędzia, by to badać?

Wyobraźmy sobie świat, w którym nie ma dzieci. Wszędzie otaczają nas dorośli i tylko niektórzy z nich są nieco inni niż my – trochę mniejsi, jakby nie do końca jeszcze ukształtowani.

Ubierają się jak my, pracują – nie są im obce ani problemy egzystencjalne, ani tajemnice małżeńskiej alkowy. Tak właśnie było – jeśli wierzyć francuskiemu historykowi i eseiście Philippe’owi Arièsowi – w średniowieczu. Dla XII- czy XIII-wiecznego mieszkańca Europy dziecko nie istniało jako istota, która szczególnie odróżnia się od dorosłego. Dzieciństwo było doskonale przezroczyste.

Choć wizję, którą Ariès przedstawił w 1960 r. w znanej książce Historia dzieciństwa. Dziecko i rodzina w dawnych czasach, wielokrotnie poddawano krytyce, spróbujmy odtworzyć tok myślenia historyka i rozważyć – podpierając się teorią holenderskiego psychiatry Jana Hendrika van den Berga – na ile dzieciństwo można dziś traktować jako produkt przemian społecznych oraz kulturowych ostatnich wieków.

Niezauważalne

Średniowieczna sztuka – argumentuje Ariès – nie dostrzegała dzieciństwa. Ówczesne obrazy i miniatury, które przedstawiają najmłodszych, wcale tak naprawdę dzieci nie wyobrażają – to mali dorośli. Na wielu obrazach Dzieciątko Jezus

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Gdy wszystko było cudem Gdy wszystko było cudem
i
„Cztery dziewczyny w Åsgårdstrand”, Edvard Munch, 1093 r./WikiArt (domena publiczna)
Doznania

Gdy wszystko było cudem

Wojciech Bonowicz

Bohaterkami opowiadania Lucii Berlin Kiedyś latem są dwie siedmiolatki mieszkające przy jednej z ulic El Paso. Ich matki i babki nie odzywają się do siebie, ale dziewczynkom relacje między dorosłymi nie przeszkadzają we wspólnej zabawie. Zresztą obu rodzinom – ubogim i ciężko pracującym – brakuje czasu, by zająć się córkami, pozwalają im więc na wiele. Okolica staje się dla przyjaciółek wielkim placem zabaw z tysiącem pomysłów do wypróbowania.

Kiedy przychodzi letnia ulewa, ulica zmienia się w strumień zabarwiony na czerwono od miejscowej ziemi. „Wskoczyłyśmy do wody – mówi narratorka opowiadania – ciepłej i gęstej jak kakao, która poniosła nas ulicą, szybko, wystawały nam tylko warkoczyki. Wychodziłyśmy, wracałyśmy w zimnym deszczu, mijałyśmy nasze domy, aż na koniec ulicy, i znów wskakiwałyśmy do ulicznej rzeki, żeby zmyła nas jeszcze raz i jeszcze” (tłum. Dobromiła Jankowska).

Czytaj dalej