
Z melasą jest jak z kamieniem. Działa szkodliwie na zęby, a może też zrobić krzywdę, jeśli spadnie komuś na głowę. To właśnie wydarzyło się 15 stycznia 1919 r. w North End w Bostonie.
Właśnie zakończyła się I wojna światowa, a przemysł zbrojeniowy w Stanach Zjednoczonych jeszcze nie wyhamował (zbliżała się za to prohibicja). Na wojnie przydawała się broń, w broni amunicja, w amunicji zaś spłonka, a w spłonce etanol. Etanol można otrzymać w prostej reakcji fermentacji, którą przeprowadzają znane każdemu miłośnikowi wypieków drożdże piekarskie Saccharomyces cerevisiae. Substratem, czyli – idąc dalej tropem piekarskim – podstawowym składnikiem reakcji jest cukier. W tym przypadku źródłem cukru była melasa, gęsta masa o wysokim stężeniu cukrów, produkt uboczny produkcji cukru spożywczego. Purity Distilling Company, firma zajmująca się destylacją etanolu, przechowywała w żelaznym zbiorniku prawie 9 mln litrów melasy. Można to sobie wyobrazić jako 18 mln półlitrowych butelek lub niecałe cztery baseny olimpijskie. Po kilku ostrzegawczych pomrukach, około 12.30, melasa została brutalnie