
Przedszkolaki rysujące jeża z jabłuszkiem na grzbiecie w istocie kolportują mit, który wiąże to zwierzę z siłami ciemności i podstępami diabła.
W starożytności o jeżach wyrażano się z szacunkiem. W VII w. p.n.e. Archiloch z Paros twierdził z uznaniem, że „lis wie wiele rzeczy, a jeż – jedną wielką”. Wobec lisich podstępów i zmian strategii ataku jeż pozostaje wierny swojej taktyce obrony, jest w niej skuteczny, konsekwentny oraz unika zbędnych konfliktów. Trzysta lat później Arystoteles chwalił jeże za umiejętność przewidywania pogody. Jego zdaniem wchodziły one do swoich norek od różnych stron w zależności od przewidywanej zmiany kierunku wiatru. Zwierzę umiejące się bronić przed znacznie większymi drapieżnikami budziło powszechną sympatię, trafiało na greckie wazy i malowidła egipskich grobowców. Starożytni Egipcjanie znali dietetyczne upodobania tych stworzeń: w jednym z grobowców w Sakkarze jeż maszeruje ze świerszczem w pyszczku. Przekonania co do charakteru jeżowej diety niestety nie podzielał Pliniusz Starszy. Żyjący w I w. rzymski encyklopedysta przypisał tym zwierzętom zachowania, których nie mógł zaobserwować, i tym samym zbudował czarną legendę jeża, powtarzaną potem przez stulecia.
Wyobrażenie jeża niosącego na grzbiecie nabite na kolce jabłko stało się tak powszechne, że bez jabłuszka jeż zdaje się jakiś niepełny. To właśnie długi cień błędu Pliniusza. „Jeże również zbierają pożywienie na zimę, tarzając się po jabłkach, które spadły na ziemię; jedno nabijają na kolce, drugie biorą do pyska i tak zanoszą je do dziupli w drzewach” – zauważa historyk, czyniąc z pokojowo nastawionego zwierzęcia pozbawionego strachu złodzieja.
Pliniusz fantazjował o jabłkach