Koral koloru wybielonego Koral koloru wybielonego
i
zdjęcie: Wise Hok Wai Lum (Wikimedia Commons)
Ziemia

Koral koloru wybielonego

Iza Smelczyńska
Czyta się 3 minuty

Oszałamiająca feerią barw i dźwięków Wielka Rafa Koralowa u wybrzeży Australii to nasze wspólne podwodne sanktuarium. Dzięki nowej inicjatywie badawczej jest szansa na ocalenie tego niezwykłego ekosystemu.

Wprowadzający akapit o tym, dlaczego rafy koralowe sukcesywnie ulegają degradacji, pozwolę sobie pominąć. Raz, że biorę za pewnik obeznanie Czytelniczek i Czytelników „Przekroju” z tym problemem, a dwa, że przez ostatnie tygodnie – ba, miesiące – serwisy informacyjne nie grzeszyły dobrymi wiadomościami ani z kraju, ani z zagranicy. Toteż nie dokładajmy sobie szczegółów kolejnej katastroficznej wizji naszej planety i poszukajmy tzw. iskierek nadziei, szczęścia w tym nieszczęściu.

Taka rafa koralowa to, rzecz jasna, prawdziwa uczta dla oka, ale ile tam się dzieje w audiosferze! Podsłuchiwanie tego skomplikowanego ekosystemu musi być fascynującym doznaniem – tu krewetce trzaśnie pancerz, tam zabulgocze rybka, gdzieś dalej szumnie zawiruje ławica, skrzydłem zatrzepocze skrzydlica… Sumę tego podwodnego krajobrazu dźwiękowego można by określić przyjemnym dla ucha chrzęszczeniem. Tyle że na tej podwodnej łące z roku na rok cichnie gwar i co najwyżej słychać pojedyncze szmery…

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Badania pokazują, że populacja mieszkańców Wielkiej Rafy Koralowej znacząco się obniża. To by tłumaczyło, dlaczego zrobiło się tam bardzo cicho. A to z kolei ma związek z wybielaniem tego wielobarwnego labiryntu. Powolnym umieraniem. Koral nabierze życia, jeśli ryby przypłyną do domu – ot, idealny przykład sprzężenia zwrotnego. Te zaś powrócą zza oceanu, jeśli na swoim dawnym podwórku usłyszą, że warto, że coś tam się dzieje, bo przecież do pustych czterech ścian wracać nie będą. Logiczne. Brzmi jak świadoma polityka migracyjna.

W tę samonakręcającą się spiralę zależności zaczął ingerować człowiek. Najpierw coś popsuł, a później chce naprawić. Spłaca dług wdzięczności zaciągnięty u Matki Ziemi, bo natura powoli traci moce przerobowe i za szkody wyrządzone przez ludzi nie ma już siły odpowiadać.

Na pomysł, jak ratować jeden z siedmiu cudów świata, wpadli naukowcy z Wielkiej Brytanii i Australii. Wspólnie wdrożyli oni program dźwiękowej rewitalizacji środowiska naturalnego – eksperyment polega na nadawaniu dźwięków „zdrowych” raf w rafach umierających. Wykorzystali do tego wodoodporne głośniki, które zaczepili na płatach obumarłej rafy koralowej. Podwodne instalacje okazały się całkiem niezłą przynętą, bo nie dość, że zaobserwowano dwukrotne zwiększenie liczby ryb, to jeszcze o 50% wzros­ła różnorodność gatunków. Morscy mieszkańcy dali się nabrać i całe szczęście, bo szkoda byłoby stracić tak niezwykły przykład ilustrujący to, co potrafi osiągnąć natura.

Ale czy muzyka i dźwięk mogłyby naprawdę pomóc w przekształceniu oceanicznych cmentarzy w kwitnące podwodne centra? Autorzy 40-dniowego eksperymentu – Tim Gordon, główny autor badania, i Steve Simpson, profesor biologii morskiej i zmian globalnych z University of Exeter – są ostrożni, acz optymistyczni w swoich prognozach. Czy ten mały gest człowieka okaże się wielkim skokiem dla rafy koralowej i sprawi, że będzie ona ciągle widoczna z kosmosu? Wabienie ryb do martwego ekosystemu nie przywróci go od razu do życia. Ale na pewno chlapanie płetwami zregeneruje i oczyści szkielety koralowców, a także stworzy przestrzeń dla tych, które dopiero się odrodzą.

Skoro tam, pod wodą, rozkręcają się na dobre, to może dla równowagi przykręcimy nasze aktywności tu na lądzie, bo nawet największe soundsystemy nie będą w stanie zagłuszyć głośnych szkód, które człowiek potrafi wyrządzić naturze.

Czytaj również:

Na początku był koralowiec Na początku był koralowiec
i
zdjęcie: Lechosław Kwiatkowski
Ziemia

Na początku był koralowiec

Miłada Jędrysik, Katarzyna Sroczyńska

O tradycji, która uczy, jak przyciągnąć do siebie przez ocean wyspę, stać się równym rybom i zadbać o równowagę w świecie żyjących istot, z Hawajczykiem Joshuą Lanakilą Mangauilem rozmawiają Miłada Jędrysik i Katarzyna Sroczyńska.

Jeździsz po świecie, propagując wiedzę o hawajskiej kulturze. Przekazali Ci ją rodzice i dziadkowie? A może zafascynowała Cię, kiedy już byłeś dorosły?

Czytaj dalej