Choć Bruce Lee czuł się spadkobiercą myśli i duchowości Dalekiego Wschodu, przede wszystkim był dzieckiem amerykańskiej kontrkultury lat 60. To z niej wyrósł jako gwiazda filmowa oraz ikona sztuk walki.
Bohaterowie filmów z Bruce’em Lee są jak Benia Krzyk ze słynnych Opowiadań odeskich Izaaka Babla. Mówią mało, ale smacznie. Ma to ścisły związek z regułą, którą sami często wygłaszają na ekranie – kiedy już zdarza się im przemówić – i którą poza ekranem wygłaszał wielokrotnie człowiek odtwarzający ich role. Brzmi ona: zasadniczym celem ludzkiego życia jest uczciwa i pełna ekspresja siebie. Mowa to tylko jeden ze środków do jego osiągnięcia. Innym – może nawet najważniejszym – jest ruch, a więc ciało.