
Wszystkie wielkie dzieła – czy to filmowe, czy literackie – mają swój dziki las. Wszystkie wielkie kultury obcowały z dziką przyrodą. Jej praobraz drzemie w pamięci zbiorowej, zaszczepiany tam wraz z bajkami i baśniami.
Las Brokilon z Wiedźmina. Zakazany Las z Harry’ego Pottera. Mroczna Puszcza z Hobbita. Zwana wcześniej Zielonym Lasem, a po klęsce Saurona Lasem Zielonego Liścia. Wszystkie te mityczne i literackie puszcze mają cechy realnych lasów pierwotnych i naturalnych, o których uczą biologia lasu i ekologia. Podobnie jest w przypadku gąszczów Pandory z filmu Avatar, Baśnioboru Brandona Mulla czy bajkowego lasu Narnii. Intuicje genialnych autorów fantasy i science fiction odsłaniają nam zręby definicji naukowych. Uczą przyrodoznawstwa.
Otóż w lasach literackich i… kinowych – tak jak w realnym lesie pierwotnym – widzimy drzewa o wielkich rozmiarach i niespotykanych kształtach. Widz i czytelnik mają pewność, że nikt matuzalemów Mrocznej Puszczy nie sadził (wszak Drzewiec z lasu Fangorn znał tamtejsze drzewa „od żołędzi i orzeszków”). Puszcze z opowieści Tolkiena, Rowling czy Sapkowskiego trwają więc od wieków. Pełne