Marii Mitchell sięganie do gwiazd Marii Mitchell sięganie do gwiazd
i
Portret Marii Mitchell, H. Dassell, 1851 r.
Kosmos

Marii Mitchell sięganie do gwiazd

Julia Fiedorczuk
Czyta się 14 minut

Pierwsza amerykańska astronomka nie miała wykształcenia uniwersyteckiego, ale za to miała w sobie gotowość do kwestionowania wszelkich autorytetów – zarówno naukowych, jak i społecznych i obyczajowych. A przede wszystkich tych, które broniły kobietom dostępu do wiedzy. 

„Jest coś budującego w badaniu natury, a szczególnie – w badaniu innych światów. Gryziemy się i złościmy z powodu najdrobniejszych spraw, ale wystarczy spojrzeć w gwiazdy, aby uświadomić sobie, jak nieistotne są nasze problemy…” – tymi słowami w 1865 r. witała swoje studentki w Vassar College, pierwszej amerykańskiej uczelni dla kobiet, założonej cztery lata wcześniej przez Matthew Vassara, właściciela fortuny piwowarskiej w Pougkeepsie w stanie Nowy Jork, człowieka wyjątkowego. Vassar wierzył, że kobiety powinny mieć taki sam dostęp do wiedzy jak mężczyźni, sądził ponadto, że kobietom potrzeba nie tylko nauczycieli, ale i nauczycielek, które – poza wiedzą – mogłyby przekazywać swoim uczennicom także nowe wzorce kobiecości.

Trzeba wszystko kwestionować

Mitchell, późniejsza odkrywczyni komety (formalnie określanej symbolem C/1847 T1, a nieformalnie nazywanej „kometą panny Mitchell”), nie tylko nie miała wykształcenia uniwersyteckiego ale też – tym bardziej – doświadczenia w uczeniu na takim poziomie. Jednak jej wiedza w zakresie astronomii była niedościgniona, oczytanie w literaturze, a zwłaszcza w poezji – imponujące, jej inteligencja i klasa osobista robiły wielkie wrażenie.

Vassar nie miał wątpliwości, że Mitchell powinna być pierwszą wykładowczynią w jego nowej szkole. Sam miał na koncie jedynie trzy lata formalnego kształcenia i może m.in. dlatego potrafił docenić buntowniczego ducha kobiety wyznającej zasadę: „Niczego, poza podstawowymi matematycznymi formułkami, nie wolno brać za pewnik. Trzeba wszystko kwestionować”. Mitchell miała na myśli gotowość do zakwestionowania wszelkich autorytetów w dziedzinie nauki, ale te same słowa można odnieść do norm społecznych czy obyczajowych, także tych, które broniły kobietom dostępu do wiedzy. Matthew Vassar, nietuzinkowy self-made-man i feminista, odnalazł

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kiedy piłka była kobietą Kiedy piłka była kobietą
i
Kapitanki drużyny francuskiej i angielskiej, Carmen Pomies (po lewej) i Florrie Redford, przed meczem na londyńskim Herne Hill, 12 maja 1925 r.; zdjęcie w domenie publicznej
Marzenia o lepszym świecie

Kiedy piłka była kobietą

Piotr Żelazny

Dziewczyny tak dobrze haratały kiedyś w gałę, a publiczność tak je pokochała, że mężczyźni się przestraszyli. I zniszczyli kobiecy futbol.

Przyszłe pokolenia nazwały tę tragedię pierwszą wojną światową, ale wtedy była po prostu wojną. Straszną i wyniszczającą, która spowodowała, ­że mężczyźni musieli założyć mundury, wzuć ciężkie buciory, na ramię zarzucić karabiny i ruszyć marszem przed siebie. Na „wojnę, która miała skończyć wszystkie wojny” powołano pod broń 70 mln osób, w Wielkiej Brytanii – prawie 5 mln, w zdecydowanej większości mężczyzn. Spośród nich ­700 tys.­ już nigdy nie zobaczyło York­s­hire, Kentu, Oksfordu, Manchesteru, Londynu oraz innych miast, miasteczek i wsi. Ponad 1,5 mln powróciło z ranami. Pozostali z traumą.

Czytaj dalej