Mumie z mokradeł Mumie z mokradeł
i
"Bagno", 1900 r., Gustav Klimt
Wiedza i niewiedza

Mumie z mokradeł

Adam Węgłowski
Czyta się 4 minuty

To była sprawa jak z powieści kryminalnej. 13 maja 1983 r. dwóch robotników pracujących na torfowisku w Lindow, niedaleko Manchesteru, wypatrzyło pokryty torfem przedmiot przypominający futbolówkę. Zażartowali sobie, że może to jajo dinozaura i zostaną bogaci. Kiedy oczyścili znalezisko, okazało się, że to… głowa. Bez szczęki, z jednym okiem i resztką włosów. Zgłosili sprawę na policję.

Tak się składa, że od dawna poszukiwała ona dowodów zbrodni popełnionej przez jednego z okolicznych mieszkańców. Nazywał się Peter Reyn-Bardt. Ponad 20 lat wcześniej zniknęła bez śladu jego żona Malika. Mąż był oczywistym podejrzanym, lecz brakowało dowodów, by go oskarżyć. Trafił do więzienia za inne przestępstwa: seksualne. Kiedy więc policyjni fachowcy stwierdzili, że na torfowisku znaleziono głowę kobiety w wieku odpowiadającym zaginionej żonie podejrzanego, sprawa wydawała się oczywista. Funkcjonariusze zatrzymali Reyn-Bardta (który od niedawna znów cieszył się wolnością), a ten zadziwiająco szybko przyznał się do morderstwa i porzucenia ciała na torfowisku.

Zamrożeni w czasie i w torfie

W tym czasie głowa trafiła do dalszych analiz. Wówczas na podstawie datowania radiowęglowego stwierdzono, że jest… dużo starsza, niż podejrzewano. Kobieta z torfowiska zginęła nie kilkadziesiąt, a 1700 lat wcześniej! W czasach, gdy Brytanią rządzili jeszcze Rzymianie. W tej sytuacji Reyn-Bardt próbował wycofać się z zeznań, lecz było już za późno. On trafił do więzienia, a kobieta z Lindow i całe torfowisko – pod lupę naukowców. Nieopodal poprzedniego znaleziska odkryto kolejne zwłoki. To była zachowana w torfie mumia sprzed 2000 lat, znana dzisiaj jako mężczyzna z Lindow. Znajdowała się w tak dobrym stanie, że trafiła na ekspozycję w British Museum.

Dlaczego w ogóle warstwy torfu tak dobrze konserwują zwłoki? Bo to środowisko ubogie w tlen, co uniemożliwia rozwój drobnoustrojów rozkładających szczątki. Ponadto mech, który po obumarciu zamienia się w torf, zawiera składniki konserwujące skórę (przy okazji nadając jej charakterystyczny ciemnobrązowy kolor). A czy zwłoki konserwowano w torfowiskach świadomie? Zapewne początkowo nie. Jednak już w II tysiącleciu p.n.e. mieszkańcy Brytanii nauczyli się robić to celowo. Podobnie mogło być w innych miejscach Europy. Wiele ciał i artefaktów znaleziono w bagnach Danii. Zwłoki zatapiano przygniecione kłodami drzew, by pozostały na miejscu.

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Zbrodnie sprzed wieków

Pierwsze zakonserwowane zwłoki znajdowano na torfowiskach już w XVII w. Sprzyjał temu fakt, że coraz więcej torfu pozyskiwano na opał i coraz głębiej wgryzano się w jego warstwy. Najstarsze znaleziska niestety zaginęły. Lecz już te odnajdowane w XX stuleciu, a było ich kilkadziesiąt, postawiły naukowców przed nie lada zagadką. Oto po przeprowadzeniu badań okazało się, że mężczyzna z Lindow został zamordowany: miał złamane kręgi szyjne, ślady po duszeniu, obrażenia głowy. Z kolei żyjący w IV–III w. p.n.e. człowiek znaleziony w bagnie koło duńskiej miejscowości Tollund na Jutlandii zginął powieszony. Pochodzący z podobnego okresu mężczyzna znaleziony w jutlandzkim Grauballe miał połamane kości i poderżnięte gardło. Młoda kobieta z Yde w Holandii (de facto licząca jakieś 2100 lat) przed wrzuceniem do bagna została pchnięta nożem i uduszona. Takich przypadków jest dużo więcej.

Czy były to ofiary pospolitych morderstw – porzucone na bagnach tak, jak zdarza się to współcześnie? Naukowcy stwierdzili, że raczej ukarano je śmiercią za popełnione przestępstwo lub złożono w ofierze bogom. Znamienne są słowa rzymskiego historyka Tacyta (I–II w. n.e.), który w traktacie Germania pisał o plemionach barbarzyńców: „Zdrajców i dezerterów wieszano na drzewach; tchórzy, nierobów i winnych nienaturalnych występków wciskano pod wiklinową plecionką w bagno”. Czym były owe „nienaturalne występki”? Prawdopodobnie chodziło o niewierność małżeńską i stosunki homoseksualne. Może dlatego zginęła para sprzed 2300 lat znaleziona na holenderskich mokradłach Bourtanger? Miała splecione ramiona i rozprute brzuchy.

Trzeba jednak uważać z takimi daleko idącymi wnioskami. Jeszcze niedawno tzw. dziewczyna z Windeby – znaleziona w mokradłach na północy Niemiec, z ogoloną połową głowy i zawiązanymi oczami – brana była za ukaraną cudzołożnicę. Okazało się jednak, że to nie młoda kobieta, a chłopiec.

Lekcja poświęcenia

Lecz nie wszystkie ofiary z bagien to skazańcy, ofiary drakońskich praw. Człowieka z Lindow prawdopodobnie złożyli w ofierze druidzi. Młody mężczyzna znaleziony pod irlandzką miejscowością Cashel prawdopodobnie był 4000 lat temu miejscowym władcą, rytualnie zabitym dla przebłagania bóstw. Niejedynym w Irlandii – podobna śmierć spotkała tzw. człowieka z Old Croghan. Badania wykazały, że ów był (jak na swoje czasy) królewsko karmiony. Często jadł mięso, a na podstawie zawartości żołądka określono, że ostatni posiłek nieboszczyka stanowiły pszenica i maślanka.

Podobnie złożonym w ofierze członkiem miejscowej elity był wcześniej wspomniany mężczyzna z Tollund. O wysokiej pozycji społecznej świadczyły jego zadbane paznokcie, nawet dzisiaj wyglądające na wypielęgnowane. A trudno spodziewać się tego po szeregowym członku barbarzyńskiego plemienia sprzed 2500 lat. W odróżnieniu od człowieka z Cashel, zasypanego przed śmiercią ciosami, zginął spokojnie, nie walcząc, jakby z dumą. Być może przed śmiercią został odpowiednio odurzony. On poświęcił się dla dobra swojego plemienia, był darem wdzięczności dla bóstw – irlandzki król zaś popadł w niełaskę, np. wskutek nieurodzaju, i dlatego jego lud postanowił złożyć władcę w ofierze, aby odwrócić gniew niebios.

Dziś człowiek z Tollund przechowywany jest w duńskim Silkeborg Museum. Na podstawie stanu czaszki i zębów antropolodzy ustalili, że w chwili śmierci miał około 30 lat. Jego zdjęcia stały się już wręcz ikonami. Wiemy o nim tak dużo, a jednocześnie nie znamy – i nigdy nie poznamy – nawet jego imienia. To jednak nie faraon, choć mokradło „zamroziło” go w czasie lepiej niż balsamiści niejednego władcę Egiptu.

 

Czytaj również:

Ludzie z lodu Ludzie z lodu
i
ilustracja: Igor Kubik
Wiedza i niewiedza

Ludzie z lodu

Adam Węgłowski

19 września 1991 r. niemieccy turyści wypatrzyli we włoskiej części Alp zwłoki mężczyzny. „Na podstawie znalezionych przy ciele przedmiotów można mniemać, że wypadek zdarzył się dawno, co najmniej w XIX wieku” – stwierdziła policja we wstępnym raporcie. Dalszy przebieg wypadków musiał bardzo ją zaskoczyć. Kiedy bowiem ciało domniemanego pechowego alpinisty, jakich niemało w górach, zabrano na szczegółowe badania do Innsbrucku, okazało się duuuużo starsze. Konrad Spindler, archeolog z miejscowego uniwersytetu, stwierdził, że ma kilka tysięcy lat!

A ciała nigdy by nie odkryto, gdyby nie przyniesiony przez wiatr saharyjski pył, pod którego wpływem zaczął topnieć lodowiec skrywający nieboszczyka w lodowej kapsule czasu na wysokości ponad 3000 m.

Czytaj dalej