Mutacje, migracje i inne kombinacje Mutacje, migracje i inne kombinacje
i
zdjęcie: domena publiczna
Wiedza i niewiedza

Mutacje, migracje i inne kombinacje

Mikołaj Golachowski
Czyta się 14 minut

Bez niej nic w przyrodzie nie miałoby sensu. Albo inaczej: dopiero ona odsłania logikę procesów zachodzących w naturze. Czy rozumiemy, co przyniosła nam teoria ewolucji? I czy dzięki niej możemy przewidzieć przyszłość?

Wielu żywiło coraz mocniejsze przekonanie, że wszyscy popełnili wielki błąd, schodząc z drzew. Niektórzy twierdzili, że nawet drzewa były złym posunięciem i że nigdy nie należało opuszczać w ogóle oceanów.

Douglas Adams
Autostopem przez Galaktykę

Sto sześćdziesiąt pięć lat temu, 24 listopada 1859 r., ludzkość dostała szansę, by stać się mąd­rzejsza. Niestety jako gatunek nie jesteśmy znani ze szczególnej zdolności do wykorzystywania tego typu okazji. Chociaż w swej nieskończonej arogancji nazwaliśmy się Homo sapiens, czyli człowiekiem rozumnym, to biorąc pod uwagę, co robimy z jedyną dostępną nam planetą, coraz trudniej nam tę optymistyczną nazwę uzasadnić. Ale o tym może później.

Wspomnianym objawieniem była pub­likacja dzieła Karola Darwina O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt. Autor przedstawił w nim najpiękniejszą i najdoskonalszą teorię w historii nauki – teorię ewolucji. Najdoskonalszą, bo żadna inna nie tłumaczy nam tylu różnorodnych zjawisk z tak wielu obszarów rzeczywistości. Najpiękniejszą, bo jest w swej istocie bardzo prosta i logiczna. Można zapewne doszukiwać się jakiegoś zabawnego paradoksu w tym, że teoria, która doprowadziła do prawdziwej rewolucji w naszym rozumieniu świata, jest w treści antyrewolucyjna, ponieważ nie wspomina o gwałtownych zmianach wywracających świat przyrody do góry nogami, lecz o stopniowej kumulacji stosunkowo niewielkich przemian.

Selekcja, naturalnie

Darwin nie był oczywiście pierwszą oso­bą, która o ewolucyjnych procesach w przyrodzie pomyślała. Jednak to dopiero on zaproponował zgrabne i spójne wyjaśnienie, jak zmiany te mogą zachodzić i prowadzić do powstawania nowych form. W tym samym czasie Alfred Russel Wallace, młody przyrodnik pracujący na wyspach Oceanii, niezależnie od niego doszedł do bardzo podobnych wniosków, dzięki czemu zmusił uczonego, żeby ten w końcu opublikował swoje rozważania. Gdyby nie on, Darwin pewnie do końca życia ciułałby dowody i przykłady, bo zdawał sobie sprawę z przełomowości swojej teorii oraz wiążących się z nią kon­sekwencji i przez kilkadziesiąt lat nie mógł się zdecydować, czy ją w ogóle ogłosić.

Jak się okazało, wahał się nie bez racji. Teoria ewolucji nie wstrząsnęła wyłącznie światem biologii, ale wywarła również wpływ na filozofię, socjologię i wiele innych dziedzin, bo dotyczyła właściwie każdego obszaru intelektualnych dociekań. Zmarły niedawno  filozof Daniel Dennett nazwał ją niebezpieczną. Kilka lat temu na łamach „Przekroju” (numer wiosenny z 2020 r.) już o tym pisałem: „W jednej ze swoich publikacji, wydanej w roku 1995 i wciąż nieprzetłumaczonej na polski, Darwin’s Dangerous Idea: Evolution and the Meanings of Life [Niebezpieczna idea Darwina. Ewolucja i sens

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Drzewo do nieba Drzewo do nieba
i
zdjęcie: Anselmrogers/domena publiczna via Wikipedia
Marzenia o lepszym świecie

Drzewo do nieba

Weronika Rokicka

Ogrody wspólnotowe, żywe mosty korzeniowe, a nawet matriarchat. Społeczności żyjące w północno-wschodnich Indiach już przed wiekami stosowały rozwiązania, które w wielu nowoczesnych miejscach świata wydają się rewolucyjne.

Dawno, dawno temu wszyscy ludzie żyli w niebie. Tworzyli zaledwie 16 rodzin. Mogli swobodnie dostawać się na ziemię po gałęziach i pniu wysokiego drzewa rosnącego na wzgórzu nazywanym Lum Sohpetbneng (pępek świata) służącym jako łącznik między ziemią a rajem. Ziemia była pięknym miejscem pełnym pagórków i strumieni. Każdego dnia ludzie schodzili, żeby uprawiać pola, a wieczorem powracali do rajskiego domu. Tak było przez wieki. Nadszedł jednak czas, kiedy osiedlili się na dobre na ziemi, a wówczas wielkie drzewo zaczęło im przeszkadzać, albowiem jego rozległe konary zasłaniały światło słoneczne. Narzekali i kłócili się, co zrobić, aż postanowili je ściąć, zapomniawszy, że stanowiło wejście do nieba.

Czytaj dalej