A co by było, gdyby rośliny mówiły do ciebie? Czy byłaby to rozmowa o zdrowiu i dobrym samopoczuciu? Może gdybyś umiał słuchać ich języka i zaprzyjaźnił się z nimi, powiedziałyby ci, że potrzebujesz naparu z dziurawca albo długiej rozmowy z ojcem.
Człowiek w kulturze chrześcijańskiej został wyniesiony ponad przyrodę. „Ale gdzieś w głębi duszy przechował ślad odwiecznego dla niej respektu. Okazywał to roślinom w czasie świąt, ceremonii, uroczystości. Uznawał bowiem, że zaświaty sygnalizują człowiekowi swoje zamiary. Ich odczytanie zależy od znajomości ich języka, a poznanie go daje człowiekowi szansę obrony i przeciwdziałania. Rośliny należały do »tamtego« świata. A więc podczas świętowania trzeba było się nimi właśnie posłużyć” – pisze Anna Zadrożyńska w Świętowaniu polskim. Jakże odmienna to postawa wobec roślin w porównaniu z kulturą pogańską, podobną w każdej części świata. Cabeza de Angel, czyli „głowa anioła”, to roślina uważana przez Azteków za twór ziemi – związany ze światem umarłych. Indianie twierdzili wręcz, że jest to pokarm dla odrodzonych dusz. Ayahuasca – amazońskie święte „pnącze duchów”, silny środek halucynogenny, jest używane w rytuałach inicjacyjnych i szamańskich transach. Słowo huasca oznacza pnącze lub lianę, a aya to dusza, umarli, duchy. Spożycie wywaru łączy człowieka z „innym światem”. Roślina jest traktowana osobowo: wie, jaki jest porządek duszy, i jest przewodniczką, która nas prowadzi. Bieluń dziędzierzawa, zwany u nas haszyszem Targówka, w ajurwedzie ma poczesne miejsce jako lek. Delficka wieszczka Pytia, przepowiadając przyszłość, inspirowała się ponoć halucynogennymi oparami bielunia. Średniowieczne czarownice tworzyły z tego zielska napoje odurzające wywołujące wizje, prowadzące do nieprzewidzianych zachowań i używały go do sporządzania „maści do latania”. W wielu kulturach roślina miała zastosowanie w religijnych rytuałach. Bielunia używali przed praską młodzieżą wyznawcy Buddy w Chinach oraz Sziwy w Indiach.