Nałka na błędach
i
zdjęcie: Julia Koblitz (Unsplash)
Wiedza i niewiedza

Nałka na błędach

January Weiner
Czyta się 14 minut

Naukowcy błądzili, błądzą i będą błądzić – zmyślają wyniki, przyjmują niesłuszne założenia. Czasem po to, żeby osiągnąć swoje cele, niekoniecznie naukowe. Na ogół jednak robią to w dobrej wierze. Czy błędów jest dziś w nauce więcej, czy mniej? I do czego są potrzebne?

W roku 1980 brytyjski kardiolog John Hampton przeprowadził pewien test kliniczny. Postanowił zbadać wpływ leku o nazwie lorcainid na kondycję pacjentów po przebytym zawale serca. Lorcainid był wtedy popularnym lekiem na arytmię. Środowisko medyczne postulowało, że regulacja pracy serca jest kluczowa dla zwiększenia szans na przeżycie pacjentów pozawałowych. Hampton i jego zespół losowo podzielili 95 takich osób na dwie grupy. Jednej z nich podali placebo, a drugiej lorcainid. Rezultaty okazały się niejasne: co prawda badany lek faktycznie zmniejszał częstotliwość wystąpienia poważnej arytmii, lecz w grupie eksperymentalnej, która go przyjmowała, zmarło dziewięć osób, natomiast w otrzymującej placebo – tylko jedna.

W tej historii nie to jednak jest najbardziej zadziwiające – w końcu od tego są testy kliniczne, żeby sprawdzić, czy leki działają. Problem leży gdzie indziej: badania przeprowadzono w latach 80. XX w., wtedy też Hampton zabiegał o ich publikację w czterech najważniejszych czasopismach medycznych, m.in. w „The Lancet”, ale żadne z nich nie było tym zainteresowane. Wyniki ukazały się drukiem dopiero 13 lat później. Trzynaście lat, przez które setkom tysięcy, jeśli nie milionom osób po zawałach serca podawano leki na arytmię, prawdopodobnie ze skutkiem zbliżonym do wywołanego przez lorcainid podczas testów. Według raportu Komisji do spraw Nauki, Innowacji i Technologii parlamentu Wielkiej Brytanii, opublikowanego w 2018 r., w samych tylko Stanach Zjednoczonych w wyniku podawania lorcainidu albo jego analogów zmarło ponad 100 tys. ludzi. Dlaczego więc rezultaty badań ujawniono dopiero w roku 1993? Zanim odpowiem na to pytanie, przyjrzyjmy się, jak nauka uczy się na własnych błędach.

Założenia i wyniki

Karol Darwin twierdził, że dla nauki znacznie bardziej szkodliwe bywają błędne dane niż błędne przekonania. Zafałszowane dane są bowiem dużo trwalsze niż przekonania, które można

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kulturowe okulary
i
rysunek: Marek Raczkowski
Edukacja

Kulturowe okulary

Jowita Kiwnik Pargana

To, czy zostaniemy uznani za sprawców przestępstwa, czy za ofiary okoliczności, w dużej mierze zależy od kultury, w której wychowali się nasi sędziowie.

Był rok 1994, kiedy psycholodzy Michael Morris z nowojorskiego Uniwersytetu Columbia i Kaiping Peng z Uniwersytetu Tsinghua w Pekinie przeprowadzili pewien eksperyment. Chcieli porównać, jak zachowania innych ludzi wyjaśniają Chińczycy, a jak Amerykanie. Uczestnikom badania pokazano animację przedstawiającą płynące w jeziorze ryby. Wszystkie były tej samej, sześciocentymetrowej długości, poruszały się identycznie, różniły się tylko kolorami. Ale jedna z nich płynęła na czele. Badani mieli wyjaśnić, dlaczego tak się działo. Amerykanie uznawali najszybszą rybę za liderkę i przypisywali jej zdolności przywódcze. Chińczycy tłumaczyli, że płynie pierwsza, bo polują na nią inne ryby i zwyczajnie nie chce zostać zjedzona.

Czytaj dalej