Aldous Huxley w Nowym wspaniałym świecie ukazał świat odpychającego, nieludzkiego szczęścia; w Wyspie zaś rozpisał obraz świata, w którym ludzie osiągają największe możliwe szczęście, pozostając jednak ludźmi. Jego najsłynniejsza powieść traktuje o społeczeństwie odurzonym, o wymiennych marionetkach systemu, które nie znają choroby i śmierci; jego ostatnia powieść – o społeczeństwie ludzi wolnych, znających chorobę i śmierć i potrafiących ją przeżyć świadomie.
Mieszkańcy tytułowej wyspy Pala, rozmawiając z przybyszem z zachodniego świata (typowym cynicznym intelektualistą, skrzywdzonym dzieciństwem, wychowaniem i własnymi „grzechami”), pogodnie i spokojnie objaśniają mu sposób funkcjonowania swojego odizolowanego państewka; czytelnicy szybko orientują się, że ów przybysz po pobycie na wyspie zmieni się na dobre; być może, że tym przybyszem jest czytelnik i czytelniczka.
Pierwotnie Pala była jedną z wielu społeczności buddyjskich, z od wieków niezmienną strukturą feudalną; na przełomie wieków XIX i XX, dzięki otwartości mądrego króla i jego przyjaźni z zachodnim uczonym-lekarzem, sformułowano zestaw reform, które twórczo połączyły największe osiągnięcia cywilizacji wschodniej i zachodniej. Wschód reprezentuje tutaj duchowość indyjsko-buddyjska, Zachód zaś – metoda naukowa. Reformy doprowadziły do niesamowitego polepszenia jakości życia mieszkańców.
Książkę przepełniają błyskotliwe pomysły psychologiczne i pedagogiczne, technologiczne i ekonomiczne. Czytelnicy powieści z każdą kolejną stroną zaczynają lepiej rozumieć, dlaczego na wyspie więzienia stoją puste.
Oczywiście główni bohaterowie doświadczają raka i straty. Nie mamy tutaj jednak do czynienia z zapisem rozpaczy i z pesymizmem, ponieważ w huxleyowskim świecie oprócz cierpienia istnieje również tyleż niepojęty, co niezbity fakt wewnętrznego oświecenia, który w zagadkowy sposób odmienia perspektywę widzenia i przeżywania najbardziej ponurych aspektów życia. A to zasadnicza różnica.
A żeby zachęcić do tej arcylektury w sposób już ostateczny, dodajmy, że sam Huxley uważał ją za swoje dzieło życia.