Niech wam pomoże wyrocznia Homera Niech wam pomoże wyrocznia Homera
i
ilustracja: Igor Kubik
Wiedza i niewiedza

Niech wam pomoże wyrocznia Homera

Paweł Janiszewski
Czyta się 12 minut

Żenić się czy nie żenić? Żeby odpowiedzieć sobie na to fundamentalne pytanie, starożytny Grek mógł się skonsultować na agorze z przyjaciółmi, ruszyć w kosztowną podróż do Delf lub innej wyroczni albo rzucić kostkami do gry i zapytać Homera. Tak, tego Homera.

U podstaw cywilizacji europejskiej leżą dwa fundamentalne dzieła, które wyłaniają się z mroków poprzedzających je czasów: IliadaOdyseja. Ich autorstwo przypisywano genialnemu greckiemu poecie Homerowi, postaci tajemniczej i zagadkowej, o której już starożytni nie wiedzieli nic pewnego. Wiele wskazuje na to, że pierwszy z tych poematów powstał w drugiej połowie ­VIII w.­ p.n.e., drugi zaś pokolenie lub dwa później. Najpewniej dzieła te nie wyszły spod ręki jednego człowieka, ale dla ułatwienia zwykło się do dziś nazywać je Homerowymi. Iliada, wbrew obiegowej opinii, nie jest historią wojny trojańskiej. Genialny pomysł poety polegał na tym, że tekst obejmuje tylko kilkadziesiąt dni ostatniego, dziesiątego roku walk, kiedy to obrażony na Agamemnona Achilles postanowił wycofać się z pola bitwy. Jest więc to dzieło o brzemiennym w skutki gniewie herosa. Z kolei Odyseja to poemat, w którym przeplatają się trzy wątki: wędrówki Odysa powracającego spod zdobytej Troi, losy jego wiernej małżonki Penelopy oraz przygody ich syna Telemacha poszukującego wieści o ojcu.

Od alegorii do natchnionej księgi

Zaskakująco szybko, może nawet już w VI w. p.n.e., pojawiły się pierwsze interpretacje alegoryczne różnych wątków obu dzieł. To znaczy, że zaczęto doszukiwać się „prawdziwego”, ukrytego znaczenia eposów. Ukazanych w nich bogów i ich poczynania niektórzy postrzegali jako personifikacje nieba (Zeus) czy Słońca (Apollo) i zachodzących w przyrodzie zjawisk. Podobnie sądzono o opisanych przez Homera przedmiotach. Słynną tarczę Achillesa (Iliada, księga XVIII, wersy 468–608) uznano na przykład za alegoryczny obraz wszechświata: wykonano ją z czterech metali (złota, srebra, miedzi i cyny), ponieważ istnieją cztery pierwiastki (ogień, woda, ziemia i powietrze), z których zbudowany jest kosmos. Sporządził zaś ją w swojej cienistej kuźni bóg Hefajstos, bo świat stworzył demiurg w łonie ciemnego chaosu.

Apogeum tego sposobu odczytywania poematów przypada na czasy hellenistyczne, czyli III–I w. p.n.e. Intelektualiści prześcigali się wówczas w wyjaśnianiu przenoś­nego znaczenia każdego nieomal wersu IliadyOdysei. Żyjący w II w.­ Krates z Mallos, który pracował w wielkiej bibliotece w Pergamonie, doszedł do wniosku, że u Homera jest wszystko, a w zasadzie „Wszystko” przez wielkie „W”, czyli że mamy do czynienia z zaszyfrowanym opisem powstania, rozwoju i upadku świata oraz jego mieszkańców. Aby to przesłanie stało się czytelne, trzeba tylko znać „klucz”. Takie spojrzenie na Homerowe poematy zaowocowało zaskakującym pomysłem, by potraktować IliadęOdyseję jako dzieła prorockie (albo wręcz magiczne). Dziś może mniej nas to dziwi, ponieważ wyrośliśmy w cywilizacji, która znakomicie zna ideę świętej księgi. Biblia i Koran to, według żydów, chrześcijan i muzułmanów, objawione – ale i niełatwe do odczytania – Słowo Boże. Klasyczna cywilizacja grecko-rzymska nie znała jednak takiej koncepcji. Owszem, były różne księgi opisujące praktyki kultowe czy też takie, którymi posługiwali się zwolennicy pewnych ruchów religijno-filo­zoficznych (np. orficy czy pitagorejczycy), nie miały one jednak masowego zasięgu.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Homerowróżbiarstwo, czyli „przez ten brzuch przeklęty ludzie mają złe troski”

Jednym z przejawów mody na szukanie ukrytych znaczeń Homerowych utworów było pojawienie się odrębnej dziedziny wróżbiarstwa zwanej homeromanteią. Słowo to powstało przez dodanie do imienia greckiego poety technicznego terminu oznaczającego poznawanie przyszłości (gr. manteia). Jak wyglądały tego typu praktyki, dowiadujemy się nade wszystko z greckiego papirusu przechowywanego w British Museum, który został spisany w trudnym do ustalenia czasie między wiekiem III a początkiem V stulecia n.e. Jest to rolka długości 2 m i szerokości 33 cm. Zapisano ją po obu stronach magicznymi tekstami, które otwiera właśnie „homerowróżbiarstwo”. Papirus opublikowano po raz pierwszy w 1893 r. Niestety, tekst jest tu i ówdzie uszkodzony, nie zawsze też czytelny, stąd i jego treść budzi sporo wątpliwości. Na szczęście piaski Egiptu oraz przepastne magazyny muzeów i różnych kolekcji przynoszą wciąż nowe papirusy, z których dwa, opublikowane dopiero w latach 1947 i 1989, dostarczyły kolejnych fragmentów innych wersji tego fascynującego tekstu, co – nawiasem mówiąc – pokazuje, że musiał on być często używany i popularny. Poza tym nowe techniki, np. komputerowe, pozwalają odczytać i poprawić tekst z tych strzępów papirusu, które jeszcze nie tak dawno były zupełnie nieczytelne.

Interesujący nas papirus podaje w sumie 216 kombinacji trzech cyfr od 1 do 6, powstałych przez rzucanie jednocześnie trzema kostkami lub też trzykrotny rzut jedną z nich (1, 1, 1; 1, 1, 2; 1, 1, 3… itd.). Przy każdej kombinacji cyfr znajduje się przytoczony wers z Iliady lub Odysei, dodatkowo podano, z której księgi on pochodzi i jaki ma numer. Nie wchodząc w zawiłe dyskusje specjalistów, proponujemy lekturę początkowej partii tego tekstu, aby można było zrozumieć, jak to działało:

1, 1, 1:    „przez ten brzuch przeklęty ludzie mają złe troski” – Odys. XV 344.

1, 1, 2:    „bo nie trzeba ani kamieni kotwicznych rzucać, ani zaczepiać cum” – Odys. IX 137.

1, 1, 3:    „mężów pod miecza ciosami. Spurpurowiały krwią fale” – Iliad. XXI 21.

1, 1, 4:    „wielkie zwycięstwo i sławę, a klęskę ześle Danajom” – Iliad. VIII 176.

1, 1, 5:    „berło trzymając w swym ręku misternej Hefajstosa roboty” – Iliad. II 101.

1, 1, 6:    „daję znak głowy skinieniem, a ty mym słowom zaufaj” – Iliad. I 524.

1, 2, 1: „pragnę to wszystko naprawić i okup dać niezmierzony” – Iliad. IX 120 i XIX 138.

1, 2, 2: „widać, że ciebie z rozumu obrali dziś bogowie” – Iliad. VII 360 i XII 234.

1, 2, 3: „powstańże, synu Tydeusa! Dlaczego śpisz przez noc całą?” – Iliad. X 159.

1, 2, 4: „by zrozpaczoną utuliła z żalu i łez” – Odys. IV 801.

1, 2, 5: „A ty mi radośnie powracaj do budowanego domu i do swej ziemi ojczystej” – Odys. XV 128.

1, 2, 6: „pójdę jednakże, by słowa bóg nie wymawiał na próżno” – Iliad. XXIV 92.

1, 3, 1: „przyjdzie, gdy Eos się zbudzi, o zmierzchu, a może w południe” – Iliad. XXI 111.

1, 3, 2: „język powściągnij i nie waż się sam z dowódcami zadzierać” – Iliad. II 247.

1, 3, 3: „Ale Zeus wielki nie wszystkie spełnia człowiecze zamiary” – Iliad. XVIII 328.

1, 3, 4: „brzydzę się jego darami i on sam dla mnie jest niczym” – Iliad. IX 378.

1, 3, 5: „on by ci zdmuchnął tę nadętość” – Odys. XVII 244.

1, 3, 6: „myślę ja, żono, o wszystkim jak ty. Ale wstyd by mi było” – Iliad. VI 441.

1, 5, 1: „wrogom na radość, a sobie samemu na pohańbienie” – Iliad. III 51.

1, 5, 2: „Odys wróci jeszcze w tym bieżącym światła biegu” – Odys. XIV 161 i XIX 306.

1, 5, 3:    „są bez wartości dla ciebie, już ty ich nosić nie będziesz” – Iliad. XXII 513.

1, 5, 4:    „który zwycięży, małżonkę i skarby wspaniałe zabierze” – Iliad. III 255.

1, 5, 5:    „Dobrze to nie jest, gdy rządzi zbyt wielu – niech jeden panuje” – Iliad. II 204.

1, 5, 6:    „Mar pełna sień, pełny dziedziniec” – Odys. XX 355.

1, 6, 1:    „sławę zdobyliśmy wielką, zabiwszy boskiego Hektora” – Iliad. XXII 393.

1, 6, 2:    „któż z was podjąć się zechce dzieła i czyn swój wykona” – Iliad. X 303.

1, 6, 3:    „choćby mi dawał aż tyle, ile tu piasku i żwiry” – Iliad. IX 385.

2, 1, 1:    „żadna wyspa nie ma dorodnych łąk i nie nadaje się dla koni, same to urwiska nadmorskie” – Odys. IV 607.

I tak dalej, aż do 216. kombinacji trzech cyfr, czyli 6, 6, 6: „Tylko, Dolonie, zamiaru ucieczki w duszy nie piastuj” (Iliad. X 447). Tekst zamyka takie oto stwierdzenie: „Tutaj kończą się wersety wyroczni Homera. Niech ci pomoże!”.

Ze wspomnianych 216 pozycji przytoczyliśmy świadomie tylko kilkadziesiąt, ponieważ dla współczesnego (i nie tylko) czytelnika tekst ten jest niezmiernie nużący. Pamiętać jednak trzeba, że nikt go nie czytał od początku do końca. Miał on praktyczne zastosowanie. Dysponujący nim człowiek w określonej sytuacji – o czym za chwilę – rzucał kostkami, raz lub kilka razy, i odczytywał tylko jedną lub kilka wskazanych linijek. Szczęśliwie dzięki źródłom literackim i inskrypcjom wiemy, o co najczęściej pytali wyrocznię zwykli ludzie. „Zwykli ludzie”, czyli nieoficjalne delegacje miast i państw wysłane na przykład do Delf. Człowiek antyku (choć przecież nie tylko) uciekał się do praktyk wróżebnych przede wszystkim w sprawach miłości, rodziny i prokreacji. Dalej były zdrowie, interesy oraz podróże. Wróżenie z Homera i podobne praktyki pozwalały prostemu człowiekowi uniknąć kosztownej i długiej podróży do któregoś z sanktuariów, aby wysłuchać wyroczni. Wystarczyło posiadać tekst tzw. Homeromanteionu i kostki, co wobec popularności gry w kości było łatwe do osiągnięcia. Oczywiście wróżba uzyskana od wieszczki Apollona w Delfach miała znacznie poważniejsze znaczenie, ale za to wróżenie z Homera było tanie i dostępne. Któryś z badaczy porównał nawet ten drugi sposób poznawania przyszłości do popularnych dziś horoskopów w gazetach. I coś w tym jest…

Posługiwanie się Homeromanteionem dawało – podobnie jak obecnie horoskopy – szerokie pole do interpretacji. Załóżmy bowiem, że ktoś rozważał poślubienie córki sąsiada. Rzuciwszy kostkami, uzyskał takie wskazanie: 1, 1, 2: „bo nie trzeba ani kamieni kotwicznych rzucać, ani zaczepiać cum” (Odys. IX 137). Wyraźnie tekst Homera zakazuje przybijania do portu. Jeśli portem będzie małżeństwo, to poeta je odradza. Jednak gdyby portem był dom szukającego wróżby, to mamy zalecenie wypłynięcia na szerokie wody małżeństwa. Oczywiście najczęściej działało to tak, że (pozostając przy wybranym przykładzie) gdy po latach stary kawaler żałował, iż nie poślubił wybranki, to mówił sobie: „jednak Homer doradzał ożenek”. I odwrotnie, gdy żona okazała się straszną pomyłką, powiadał: „a Homer radził się nie żenić”. Ta dwuznaczność wróżby paradoksalnie zwiększała poczucie jej prawdziwości. Zawsze bowiem można było powiedzieć, że rada była słuszna, tylko pytający źle ją zrozumiał. Czyli Homer miał zawsze rację!

Objawienie i Los

Jedna z wersji homerowróżbiarstwa, zachowana w papirusie z egipskiego miasta Oksyrynchos, pokazuje, że ideę Homeromanteionu chciano za wszelką cenę uczynić jak najbardziej poważną. Tekst otwiera instrukcja, która zaleca, aby w pewne dni miesiąca (3., 5., 9., 10., 18., 25. i 29.) nie odwoływać się do tego typu praktyk. W inne dni można to czynić, ale podano szczegółowo, o jakiej porze (ranek, południe, wieczór). Są też dni miesiąca (1., 6., 13., 14., 26.), w które można wróżyć w każdej chwili. Poza tym przed przystąpieniem do rzutu kostką trzeba wyśpiewać modlitwę skierowaną do boga Apollona, patrona wróżbiarstwa, którego wzywa się, aby objawił prawdę cierpiącemu w potrzebie człowiekowi. Autor tego tekstu wyraźnie chciał wzmocnić autorytet tego typu wróżbiarstwa przez powiązanie go z Apollonem. Tak naprawdę było to jednak zbędne.

Idea Homeromanteionu opiera się na połączeniu dwóch nadzwyczajnych czynników. Pierwszy już znamy – to same teksty poematów, które traktowano jako zaszyfrowany, objawiony przekaz. Dlaczego? Dla nas ich autorem był człowiek, wszystko jedno, czy naprawdę zwał się Homer czy nie. Ale dla ludzi antyku były to teksty powstałe pod natchnieniem Muz. Iliada zaczyna się od słów: „Gniew, bogini, opiewaj Achillesa, syna Peleusa”. Z kolei początek Odysei brzmi: „Męża głoś, Muzo, wielce obrotnego”. W obu przypadkach poeta wzywa Muzę, aby to ona jego ustami opowiedziała treść poematu. Jest więc to przekaz natchniony. Natchnienie poetyckie postrzegano zaś w starożytności jako bliskie proroczemu: w obu przypadkach to boskość przemawia do człowieka.

Istnieje jednak w homerowróżbiarstwie jeszcze drugi nadprzyrodzony element: rzut kostkami. To Los decyduje, jaki zestaw cyfr wypadnie. A zatem znów informacja przychodzi ze sfery boskiej. Czynnik losowy był dla cywilizacji antycznej bardzo ważny. Stąd na przykład idea losowania urzędów, która może ma i praktyczne znaczenie, ale w końcu znów to Los decyduje, kto obejmie jaką funkcję. Najlepiej obrazuje to sposób ustalania werdyktu w konkursach scenicznych komedii czy tragedii: dziesięciu sędziów wrzucało do dzbana swoje typy, ale losowano tylko pięć głosów i to na ich podstawie ogłaszano zwycięzcę. Po części to Los rozstrzygał, kto zwyciężył.

Homerycki sposób na kaca

IliadąOdyseją posługiwano się jako tekstem o ponadnaturalnych właściwościach nie tylko z wykorzystaniem kości do gry. W VI w. n.e., czyli – co warto mocno podkreślić – w chrześcijańskich już czasach, pewien właściciel ziemski z Azji Mniejszej, niejaki Kassianus Bassus napisał podręcznik rolnictwa dla swojego syna. Dzieło nosi grecki tytuł Geoponika, co w swobodnym tłumaczeniu oznacza „Sztuka uprawy roli”. Ta obszerna praca została potem w średniowiecznym Bizancjum (w X w.) dość mocno przerobiona, co jednak pokazuje, że wciąż ją znano i szanowano. Roi się w niej dosłownie od dziwacznych (tylko dla nas?) czy wręcz magicznych wskazówek. Na przykład cudownym środkiem na wiele klęsk gnębiących pola jest przepędzanie po zagonach nagiej dziewicy, najlepiej w dniach menstruacji. W tym miejscu interesuje nas jednak Homer, który jest dla autora rolniczego traktatu źródłem poważnej wiedzy i ostatecznym argumentem. Kassianus Bassus twierdzi więc, że nasiona wierzby utarte i podane do wypicia czynią człowieka bezpłodnym. Skąd to wiadomo? Bo jak czytamy w Odysei (księga X, wers 519), u wejścia do krainy zmarłych rosną „wierzby bezpłodne”. Nieważne, że poeta chce tylko przez takie określenie zaznaczyć, iż obszar śmierci jest przeciwstawny dziedzinie życia: w Hadesie nie ma miejsca na płodzenie! Kassianus Bassus traktuje Homerowe wyrażenia jako ogólną prawdę wskazującą na cudowne właściwości nasion wierzby.

W innym miejscu swojego dzieła Kassianus Bassus pisze, że aby powstrzymać przedwczesne spadanie owoców z drzew, trzeba napisać na nich taki ustęp z Iliady

(V 386–388):

„…związany potężnym powrozem,
w baszcie spiżowej zamknięty trzynaście tam długich miesięcy
przebył…”.

Homer pisze tu o bogu Aresie, który został tak potraktowany przez dwóch okrutnych olbrzymów, Efialtesa i Otosa. Wyraźnie jednak autor Geoponik opowieść tę potraktował alegorycznie i magicznie. To znaczy chce, aby podobnie mocno jak Ares zostały „związane” owoce na drzewach i nie spadały z nich niedojrzałe. Kluczowe jest właśnie owo „związanie”, czyli określenie typowe dla tekstów magicznych, które oznacza przymuszenie kogoś lub czegoś do zachowań oczekiwanych przez maga lub jego zleceniodawcę.

Na koniec najzabawniejszy Homerowy passus Geoponik. Oto zajmując się uprawą winnej latorośli i produkcją wina, Kassianus Bassus mimochodem wspomina o środkach, które pozwalają wypić wiele tego trunku i się nie upić. Są to jego zdaniem pieczone kozie płuco, mig­dały i surowa kapusta. Ale oczekiwany efekt uzyskamy też, gdy przed ucztą włożymy na głowę wieniec i wyrecytujemy taki wers Iliady (VIII 170): „trzykroć rozumny Zeus z Idy gromami mu odpowiadał”.

Dlaczego akurat ten wers? To już pozostawiamy bujnej wyobraźni czytelnika, bo jak wyraźnie widać ze wszystkich przywołanych wyżej przykładów, wróżenie z Homera pozostawiało obszerne pole do własnych interpretacji. Najważniejsze jest tu jednak to, że również chrześcijanin, w chrześcijańskim Imperium Rzymskim, potem zaś i w średniowiecznym Bizancjum, bez chwili wahania mógł posługiwać się tekstem poematów Homerowych jak nadprzyrodzonym źródłem wiedzy oraz środkiem magicznym. Takiej kariery autor Iliady czy Odysei na pewno nie mógł przewidzieć.

 

Czytaj również:

Konstantyno-politanka z wysokiego zamku Konstantyno-politanka z wysokiego zamku
Wiedza i niewiedza

Konstantyno-politanka z wysokiego zamku

Alternatywny Przekrój przez historię
Adam Węgłowski

Wśród ludności Świętej Unii Bizantyjskiej krąży niebezpieczna książka zatytułowana Rok MMXVIII. Jej autorka opisuje dziwny świat, w którym Bizancjum upadło, a nauka stała się ważniejsza niż wiara.

Do wiadomości Bondosa – szlachetnego wielkiego eunucha ds. bezpieczeństwa narodowego. Tego, który sypia przy komnacie największego ze zwycięzców, samodzierżcy, imperatora i opiekuna Świętej Unii Bizantyjskiej, łaskawie nam panującego Leonidasa XXII.

Czytaj dalej