Nieliche porosty Nieliche porosty
i
Złotorost ścienny, zdjęcie: Kjerstin Michaela/Pixabay (domena publiczna)
Ziemia

Nieliche porosty

Czyta się 1 minutę

Rustici pauperrimi, czyli „wiejska nędza” – tak Karol Linneusz pogardliwie nazywał porosty. Jest jednak człowiek, który organizmy te podziwia i wielbi. Dostrzega ich piękno, różnorodność, a nawet potrafi się od nich czegoś dowiedzieć. To Tristan Gooley, autor wydanego właś­nie w Polsce Przewodnika wędrowca.

Porosty to organizmy składające się z żyjących wspólnie grzybów i glonów. Występują zazwyczaj tam, gdzie grzyby i glony oddzielnie nie dałyby sobie rady.

Ulubiony porost Tristana Gooleya to złotorost ścienny. Rośnie na murach, dachach i korze drzew. Jego kolor bywa rozmaity w zależności od ilości padającego na niego światła: od złotego i jaskrawopomarańczowego po odcienie sinej zieleni. Ponieważ rośnie bardzo wolno, można go wykorzystać do szacowania wieku budowli, na której pędzi swój skromny żywot. Ta metoda ustalania wieku nazywana jest lichenometrią (lichens to łacińska nazwa porostów).

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Cennych wskazówek dla lichenometrów dostarczy też drugi z faworytów Tristana Gooleya – porost o wdzięcznej nazwie wzorzec geograficzny. Organizm zawdzięcza ją swojemu wyglądowi przypominającemu czasem starą mapę: są to zielone plamy otoczone czarnymi obwódkami. Rośnie nie szybciej niż milimetr rocznie, więc taka plama średnicy 40 cm to znak, że ozdobiona nią budowla ma minimum 400 lat.

Wzorzec geograficzny potrafi też wskazać kierunek zabłąkanemu wędrowcowi, bo rośnie zazwyczaj po stronie południowej, a jeśli występuje po obu stronach skały, to od południa jest najjaśniejszy i najjaskrawszy, czasem z domieszką koloru żółtego.
 

Czytaj również:

Liści życie po życiu Liści życie po życiu
i
ilustracja: Kazimierz Wiśniak
Ziemia

Liści życie po życiu

Katarzyna Sroczyńska

Wszystkim tym, którzy obawiają się jesiennej nudy i szarzyzny, radzimy skupić uwagę na liściach.

Po pierwsze, można podziwiać ich kolory (kiedy produkcja chlorofilu zanika, widoczne stają się inne barwniki obecne w liściach już wcześniej – karoten i ksantofil, którym zawdzięczamy odcienie żółci i pomarańczu; poza tym aktywują się odpowiedzialne za piękne czerwienie antocyjany). Po drugie, można sobie podnieść poziom codziennej ekscytacji, podbierając sąsiadowi worek zgrabionych liści. Jak przekonuje Mike McGrath w wystąpieniu na TEDx, liście nie należą do nikogo, a ich palenie jest zwykłym marnotrawstwem. My zaś, zabierając worek liści, mamy moralny obowiązek przeznaczenia ich na kompost. Liście są bogate w wartości odżywcze, a skompostowane tworzą tzw. ziemię liściową, która świetnie się sprawdzi jako podłoże do wysiania nasion. Oto kilka wskazówek dla tych, którzy poczuli, że chcą liściom podarować drugie życie:

Czytaj dalej