Nowojorczyk z Krakowa Nowojorczyk z Krakowa
i
Okładka z archiwum, nr 2579/1994 r.
Wiedza i niewiedza

Nowojorczyk z Krakowa

Ewa Pawlik
Czyta się 5 minut

Na okładce z końcówki listopada 1994 r. uchwycono pełną napięcia sytuację. Szklany korek flakonu perfum (bądź oleju rzepakowego, tak czy owak – cennej substancji) odskakuje i za moment spadnie. Nie wiemy, czy wokół rozciąga się miękka trawa, czy twarda podłoga i czy korek przetrwa upadek w jednym kawałku. Z flakonu wyskakuje też nieadekwatnie do pory roku roznegliżowana kobieta i istnieje obawa, że za moment zmarznie. Jest późna jesień, a zaciąg­nięte na różowo niebo zwiastuje ochłodzenie. Żółty logotyp pisma wnosi jednak nieco ciepła. Jest nadzieja.

Kobiety rzadko występowały na „Przekrojowych” okładkach nago, ale w połowie lat 90. pojawiały się na nich często w kostiumach z lycry albo w koronkowej bieliźnie. Łagodne „Przekrojowe” kociaki wyewoluowały w okresie transformacji w prawdziwe tygrysice. W Polsce zapanował drapieżny kapitalizm. Rzeczywistość wyostrzyła się i nabrała kolorów. Ale rumieńców już niekoniecznie.

Okładka z archiwum, nr 2579/1994 r.

Okładka z archiwum, nr 2579/1994 r.

Autorem okładkowej kompozycji jest Ryszard Horowitz, krakowianin mieszkający od 1959 r.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Miłość to miłość Miłość to miłość
Opowieści

Miłość to miłość

Ewa Pawlik

„Ja powtarzam to w kółko, my sobie nigdy nie zdajemy dostatecznie sprawy z odpowiedzialności za drukowane słowo, jak daleko ono dociera i jakie robi wrażenie” – napisał w 1945 r. w liście do redakcji Jarosław Iwaszkiewicz. 13 lat później życie dostarczyło dowodów na prawdziwość tego twierdzenia. A wszystko przez prezentowaną poniżej okładkę!

Zacznijmy więc od niej. Koniec lat 50., listopad. Okładka nieco ponura, ale to czasy niedoboru drukarskiego tuszu i prawie wszystkie numery z tego okresu są ponure, szare. Zdjęcie wykonał Wojciech Plewiński, stawiający wówczas pierwsze kroki jako redakcyjny fotograf. Po prawej stronie Anna Micińska, wówczas 19-letnia. Mogła już być studentką filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, mogła już interesować się twórczością Witkacego – za parę lat napisze pracę magisterską o 622 upadkach Bunga. Jeszcze później Micińska stanie się cenioną historyczką literatury, eseistką, krytyczką i edytorką. Całe życie naukowe poświęci właśnie Witkiewiczowi. Umrze w 2001 r., zanim ukażą się jej eseje i rozprawy naukowe w wersji książkowej.

Czytaj dalej