Długo można mówić o zaletach lektury nieśmiertelnego dzieła Herodota i o tym, dlaczego należy się cieszyć, gdy dochodzi do jego kolejnego wznowienia. Przede wszystkim przypomnijmy, że z Dziejów mogą czerpać nie tylko badacze. Ten misternie skomponowany tekst wciąż czyta się z przyjemnością, choć – co zdumiewające – powstał prawie 2,5 tys. lat temu, jeszcze w czasach, gdy sztuka pisania raczkowała, kiedy np. nie oddzielało się słów czy zdań, bo nie opracowano sposobów zapisu.
Herodot był właściwie pierwszym historykiem starożytności. Jako taki pozostawał więc jedną nogą w świecie mitu – gdy pisał o wyroczniach i sile przeznaczenia – ale drugą już trzymał się faktów, prawdopodobieństwa, niejednokrotnie negatywnie oceniał legendarne wersje zdarzeń, twierdząc, że to „brednie”.
Dzieje grawitują wokół wojny Grecji z Persami (dla Herodota: Cywilizacji z Barbarzyństwem – to ścisłe początki tego, co w naszych czasach Edward Said nazwał „orientalizmem”). Tym narodom grecki historyk poświęcił najwięcej uwagi, ale jego dzieło traktuje o znacznie większej liczbie ludów.
Wyjątkowe jest to, że Herodot nie mógł bazować na dawnych źródłach czy poprzednikach; korzystał ze swojej wiedzy – z tego, co zasłyszał albo co sam zobaczył. Był nie tylko historykiem, ale też właściwie pionierem etnologii: jego podróże na Bliski Wschód miały jak najbardziej charakter etnograficzny. Interesował się nie tylko historią i wierzeniami danego ludu. Był badaczem niemalże współczesnym, gdy zwracał uwagę na wszystkie czynniki ważne w życiu danego społeczeństwa: jego bogactwa naturalne, jakość uprawianej gleby, dietę itd. Dzieje są bezcenną skarbnicą wielu zapomnianych zwyczajów. Przykładowo, to dzięki Herodotowi dotrwał do naszych czasów opis (dodam: wywołujący zawrót głowy) procedury mumifikacji w Egipcie (nie zachowały się żadne egipskie źródła na ten temat).
Trzeba wreszcie wspomnieć o tym, co przynajmniej mi najbardziej narzuca się, gdy obcuję z Dziejami, czyli ogromnym bogactwie stymulujących podań. Otwierając tę księgę na przypadkowej stronie, z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy trafić na jakąś zdumiewającą, starożytną opowieść. Na przykład na historię o królu, który pod wpływem snów zabił swojego brata, albo o mściwej królewnie, organizującej przepyszne przyjęcie w jaskini, którą w kulminującym momencie imprezy zalano wodą, wszystkich topiąc, albo o magu, który podstępem przejął władzę po zamordowanym królu perskim, podając się za niego, i który nigdy nie wychodził z pałacu, a obcował tylko z kochankami, które nie zdążyły poznać prawdziwego króla (oszustwo wyszło na jaw, gdy jedna z jego kochanek sprawdziła, że nie ma on uszu, podobnie jak pewien znany w tamtych czasach mag).