Jest zadziwiająco spokojna. Żadnego dziobania, żadnego miotania się. Czarne oczy w żółtej obwódce patrzą na nas, my patrzymy na nią. Nie wiem jak inni, ale ja patrzę z czułością, pewnie typową dla nowicjusza. Ptaszynka wielkości skowronka, śliczna – z wierzchu szaro-beżowa, z białym kołnierzykiem i białym brzuchem.
„To młodziutka sieweczka rzeczna, wykluła się tej wiosny” – mówi dr Agnieszka Ożarowska, ornitolog z Pracowni Ekofizjologii Ptaków Katedry Ekologii i Zoologii Kręgowców na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego, a w tej chwili kierownik obozu obrączkarskiego w rezerwacie Mewia Łacha. Obóz prowadzi działająca od 1983 r. Grupa Badawcza Ptaków Wodnych „Kuling”. Skupia ona ornitologów zawodowców, studentów i amatorów, którzy ptasią przygodę rozpoczynają właśnie od obozu na Mewiej Łasze.
Brodziec stoikiem
Jesteśmy w niedużym drewnianym domku, siedzibie obozowiczów. Pod ścianą rząd materacy, po drugiej stronie biurko, na nim notatniki, linijki, suwmiarki, w słoiku po korniszonach długopisy, nożyczki i inny sprzęt biurowy.
Dr Ożarowska mierzy dokładnie sieweczkę: długość skrzydeł, długość głowy z dziobem i cienkich jak patyczki nóżek. Dmucha w brzuszek i pod skrzydło, żeby sprawdzić stan otłuszczenia – tu wynosi 1 w 7-stopniowej skali; im więcej tłuszczu, tym większe szanse na udaną wędrówkę na zimowisko. Po chwili kolejna operacja – ornitolożka delikatnie wkłada sieweczkę do przyciętej półlitrowej plastikowej butelki i całość kładzie na wadze: 35 gramów. Wyniki pomiarów skrupulatnie notuje wolontariuszka Marysia. I po wszystkim – nieco oszołomiony ptak wypuszczany jest na wolność. Z Dorotą, również początkującą ptasiarką, śmiejemy się, że potem