Oko Spencera Oko Spencera
i
zdjęcie: domena publiczna via Pexels
Marzenia o lepszym świecie

Oko Spencera

Iza Klementowska
Czyta się 12 minut

Praca ze zwierzętami sprawia, że człowiek – chcąc nie chcąc – nabiera swego rodzaju pokory. Jest lekcją niezwykłej cierpliwości, dbania o siebie, ale przede wszystkim nauką, jak być tu i teraz, w danym momencie, w chwili, która właśnie się wydarza.

Pobyt na ranczo miał być terapeutycznym połączeniem z naturą, hipoterapią leczącą emocjonalne zawirowania i przynoszącą balans. Okazał się czymś więcej niż tym wszystkim.

Już nazwa drogi powinna mi coś powiedzieć. Camino Diablo w miejscowości Byron ‒ choć tak blisko zielonego i zadrzewionego San Francisco ‒ była co prawda z asfaltu, ale tak połatanego, że duży pick-up o ogromnych kołach gimnastykował się, jakby ktoś poddawał go grawitacyjnym naciskom z każdej strony. Kiedy podjechałam pod bramę rancza, szosa zmieniła się na nieutwardzaną, taką w kolorze przygaszonej cegły. Za mną, głęboko w tle majaczącego od upału powietrza jawiła się majestatyczna Mount Diablo. Oddalona jednak na tyle, żeby swoją sylwetką nie zasłaniać horyzontu i nieba. Po drodze nic nie było – ani domów, ani drzew, nie wspominając o krzewach, które mogłyby choć trochę złagodzić jednostajność pustynnego krajobrazu.

Wysiadłam z samochodu prosto w kłęby pyłu niesione spod końskich kopyt z odległych o jakieś 200 m padoków. Zmrużyłam oczy, bo wydawało mi się, że w oddali widzę setki koni. Fatamorganiczne powietrze ukazało mi nierealny obraz – kiedy zbliżyłam się do ogrodzenia, naliczyłam zaledwie 12 sztuk. Pozostałe sześć, w tym jedna klacz w ciąży oraz pięć już nieco starszych koni, spędzało upał w zadaszonych boksach. Wszystkie były albo kare, albo czarne, albo w kolorze gorzkiej czekolady. Tylko on jeden był biały jak śnieg. Zobaczyłam go z oddali od razu, tak bardzo wyróżniał się na tle ciemnego boksu i ceglastej ziemi.

Suzanne, która wspólnie z mężem już od kilkunastu lat prowadził

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wiara, szkiełko i czucie Wiara, szkiełko i czucie
i
Michiel Jansz van Mierevelt, „Anatomy Lesson of Dr. Willem van der Meer”, 1617, domena publiczna via Wikimedia Commons
Wiedza i niewiedza

Wiara, szkiełko i czucie

Iza Klementowska

Aby zmieniać ludzkie życie, nie trzeba wielkich laboratoriów i ogromnych budżetów. Czasem wystarczą mikroskop, kilka próbek oraz niezachwiana wiara w naukę i… w siebie.

Najpierw one – oczy. Ogromne, brązowe. Zdają się wypełniać jedną trzecią twarzy. Dopiero później dostrzegam zbyt duże spodnie ogrodniczki na siwawym podkoszulku, który być może kiedyś był biały. Kruczoczarne włosy zaczesane do tyłu w krótki kucyk. Na nich czapka z daszkiem z zatartym już napisem.

Czytaj dalej