
Jakiś czas temu Szymon Zachariasz wrócił z półrocznego pobytu w Bieszczadach, gdzie pracował jako mikrofoniarz na planie trzeciego sezonu „Watahy”. Dzięki zarobionym tam pieniądzom chce wrócić do żeglowania, ale takiego, którego celem jest niesienie pomocy. Choćby w postaci… okularów.
Jan Pelczar: Jak długo żeglowałeś tam, gdzie Ocean Indyjski spotyka się z Pacyfikiem?
Szymon Zachariasz: Prawie dwa lata. Spędziłem 21 miesięcy na starym żaglowcu transportowym Vedze, wybudowanym w 1892 r. To statek, który robi wrażenie. Pięknie wyprofilowany pod wodą. Dama z wielkim brzuchem. Jest mocna, bo miała służyć do przewozu kamieni i płytek łupkowych.
Jak trafiła do Azji?
Kiedy przestała pełnić funkcje transportowe u wybrzeży Norwegii, zmieniała właścicieli. Jeden z ostatnich trzymał ją na plaży, co dla drewnianego jachtu jest zabójcze. Na lądzie wysycha, a wtedy w szczeliny między deskami dostaje się woda. W 2002 r. kupiła ją po przecenie para: mająca niemiecko-czeskie korzenie Maggie Macoun i Amerykanin Shane Granger. Zrobili wstępny remont w RPA i z przygodami przepłynęli Ocean Indyjski podczas tajfunu. Vega stała się ich domem, biurem, pracą, całym życiem. W swoich krajach nie gościli od dekad. Shane ostatni raz był w USA w latach 70., Maggie w Niemczech – na początku lat 90. Chcieli wieść życie emerytów na jachcie w Azji. Plany zmieniło tsunami z 2004 r. Maggie i Shane przebywali wówczas na jednej z wysp malezyjskiego archipelagu Langkawi. Tamtejsza marina była jedną z nielicznych, które pozostały nietknięte. Najbardziej ucierpiała Sumatra. Ludzie z Langkawi bardzo chcieli jej pomóc, ale nie mieli jak. Vega nadawała się idealnie, bo jest zbudowana tak, że ma mnóstwo miejsca na ładunek. Może przewieźć 30 ton. Miejscowi powiedzieli Maggie i Shane’owi: „Mamy leki, koce, wodę, lekarzy i pielęgniarki, zawieźcie nas”.
Vega na kotwic