
David Hume umierał jako szczęśliwy i spełniony ateista. Dla intelektualnych elit Królestwa Wielkiej Brytanii był to szok, a śmierć myśliciela nabrała znamion skandalu.
Kiedy latem 1776 r. szkocki filozof David Hume leżał na łożu śmierci, wszyscy bacznie śledzili jego ostatnie chwile. Niewiele osób w XVIII-wiecznej Wielkiej Brytanii mówiło o swoim ateizmie tak otwarcie jak on. Przez całe życie spotykały go z tego powodu zniewagi, a wierzący czynili mu wyrzuty – próbowano nawet doprowadzić do jego ekskomuniki – wykluczenia z Kościoła Szkocji. Nic zatem dziwnego, że każdy chciał wiedzieć, jak ten zatwardziały bezbożnik zachowa się w obliczu śmierci. Czy okaże skruchę, może nawet wyrzeknie się sceptycyzmu? Czy umrze