Piękno matematyki Piękno matematyki
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Wiedza i niewiedza

Piękno matematyki

Mateusz Hohol
Czyta się 14 minut

Spotkanie z królową nauk angażuje zarówno rozum, jak i serce. Potwierdzają to badania psychologiczne. A także, oczywiście, sami matematycy.

Lucian Freud, słynny brytyjski malarz, a zarazem wnuk jeszcze słynniejszego twórcy psychoanalizy, stwierdził w 1954 r. na łamach magazynu „Encounter”, że „w akcie kreacji czujemy obietnicę szczęścia, ale znika ona pod koniec pracy. Właśnie wtedy bowiem malarz uświadamia sobie, że maluje po prostu obraz […]. To właśnie ten niedostatek popycha artystę do pracy. Proces tworzenia staje się niezbędny dla malarza, chyba nawet potrzebniejszy niż sam obraz. Proces ten jest rzeczywiście uzależniający”.

Zestawmy teraz słowa Luciana Freuda z zapiskami polskiego matematyka Stanisława Ulama, którego cały świat poznał jako współtwórcę amerykańskiej bomby termojądrowej. W niedawno zekranizowanych Przygodach matematyka Ulam mówi: „Niektórzy uprawiają matematykę, jakby zażywali narkotyk”. Przyznaje, że nie tyle stał się adeptem matematyki, ile został przez nią owładnięty („To nie ja zająłem się matematyką, to raczej matematyka wzięła mnie w swoje posiadanie”). Wreszcie zauważa, że „matematycy są zazwyczaj zmartwieni, kiedy wszystkie trudności i przeszkody dostarczające nowych »kłopotów« się wyczerpią”.

Takim „zmartwionym” był z pewnością jeden z twórców geometrii nieeuklideso­wych – żyjący na przełomie XVIII i XIX w. Carl Friedrich Gauss, nazywany Księciem Matematyków. W liście do swojego kolegi po fachu, Farkasa Bolyaiego, stwierdził: „To nie wiedza, lecz akt jej zdobywania, nie dotarcie do celu, lecz dążenie do niego dają największą przyjemność. Po wyjaśnieniu i wyczerpaniu problemu odwracam się od niego, by ponownie pogrążyć się w ciemności”. Spójrzmy jeszcze na przykład sir Andrew Wilesa, któremu w 1995 r. udało się przedstawić dowód wielkiego twierdzenia Fermata (dla niewtajemniczonych: dla liczby naturalnej n > 2 nie istnieją takie dodatnie liczby naturalne x, y, z, które spełniałyby równanie xn + yn = zn) po ponad 350 latach bezowocnych prób poprzedników. W jednym z wywiadów Wiles przyznał, że jego osiągnięcie wiązało się z poczuciem melancholii. „Straciliśmy coś –

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Pożar w księgowości Pożar w księgowości
i
rysunek: Marek Raczkowski
Wiedza i niewiedza

Pożar w księgowości

Krzysztof Kłosin

W matematyce jak w finansach – bilans to rzecz święta. Kiedy więc ponad 100 lat temu polskim matematykom udało się zwiększyć aktywa bez ruszania pasywów, szybko wskazano winnego. Był nim podejrzany aksjomat, który pozwalał wybierać elementy ze zbiorów na chybił trafił. Wyglądało na to, że pozwalał też wyczarować królika z kapelusza. Dla wielu był to problem.

Chrystus wiedział, co robi. Kiedy pewnego popołudnia wysiadł z łodzi i nauczał, do przemówienia dorzucił coś jeszcze. Jak pisze św. Marek, wziął pięć chlebów oraz dwie ryby i nakarmił nimi tłum słuchaczy tak, że samymi resztkami napełniono 12 koszy. Wszystko to wyglądało na niezaplanowane, ale Jezus musiał przecież wiedzieć, że jeśli obraz wart jest tysiąca słów, to wartość cudu idzie w miliony. Żaden z ewangelistów nie zanotował, o czym mówił tego wieczoru Chrystus. Cud rozmnożenia przyćmił wszystko.

Czytaj dalej