
Spotkanie z królową nauk angażuje zarówno rozum, jak i serce. Potwierdzają to badania psychologiczne. A także, oczywiście, sami matematycy.
Lucian Freud, słynny brytyjski malarz, a zarazem wnuk jeszcze słynniejszego twórcy psychoanalizy, stwierdził w 1954 r. na łamach magazynu „Encounter”, że „w akcie kreacji czujemy obietnicę szczęścia, ale znika ona pod koniec pracy. Właśnie wtedy bowiem malarz uświadamia sobie, że maluje po prostu obraz […]. To właśnie ten niedostatek popycha artystę do pracy. Proces tworzenia staje się niezbędny dla malarza, chyba nawet potrzebniejszy niż sam obraz. Proces ten jest rzeczywiście uzależniający”.
Zestawmy teraz słowa Luciana Freuda z zapiskami polskiego matematyka Stanisława Ulama, którego cały świat poznał jako współtwórcę amerykańskiej bomby termojądrowej. W niedawno zekranizowanych Przygodach matematyka Ulam mówi: „Niektórzy uprawiają matematykę, jakby zażywali narkotyk”. Przyznaje, że nie tyle stał się adeptem matematyki, ile został przez nią owładnięty („To nie ja zająłem się matematyką, to raczej matematyka wzięła mnie w swoje posiadanie”). Wreszcie zauważa, że „matematycy są zazwyczaj zmartwieni, kiedy wszystkie trudności i przeszkody dostarczające nowych »kłopotów« się wyczerpią”.
Takim „zmartwionym” był z pewnością jeden z twórców geometrii nieeuklidesowych – żyjący na przełomie XVIII i XIX w. Carl Friedrich Gauss, nazywany Księciem Matematyków. W liście do swojego kolegi po fachu, Farkasa Bolyaiego, stwierdził: „To nie wiedza, lecz akt jej zdobywania, nie dotarcie do celu, lecz dążenie do niego dają największą przyjemność. Po wyjaśnieniu i wyczerpaniu problemu odwracam się od niego, by ponownie pogrążyć się w ciemności”. Spójrzmy jeszcze na przykład sir Andrew Wilesa, któremu w 1995 r. udało się przedstawić dowód wielkiego twierdzenia Fermata (dla niewtajemniczonych: dla liczby naturalnej n > 2 nie istnieją takie dodatnie liczby naturalne x, y, z, które spełniałyby równanie xn + yn = zn) po ponad 350 latach bezowocnych prób poprzedników. W jednym z wywiadów Wiles przyznał, że jego osiągnięcie wiązało się z poczuciem melancholii. „Straciliśmy coś –