
Przerażenie rośnie, gdy zaglądamy do szafki pod zlewem, gdzie piętrzą się odpady do segregacji. Ten nawał plastiku! Co gorsza, część folii i mniejsze opakowania znów zostały wrzucone nieprawidłowo – widzę, jak łypią złośliwie spośród resztek natki i skorupek jaj.
Dorosły albatros karmiący swoje młode kawałkami plastiku, martwy młody waleń z żołądkiem pełnym torebek po ryżu, foliówek i toreb z plantacji bananów, różowa bryłka tworzywa sztucznego jako pierwsza wyłowiona przez lodołamacz Greenpeace’u w dziewiczych wodach Oceanu Antarktycznego… Tak niestety wygląda dziś nasza rzeczywistość – ocenia się, że w oceanach zalega 150 mln ton plastiku. Jak podaje WWF, rocznie zatruwamy morza 10 mln ton plastiku i zużywamy bilion foliowych torebek. Według danych ONZ co roku przez śmieci w oceanach ginie ponad milion zwierząt. W dodatku produkcja plastiku wciąż rośnie – w 1964 r. wynosiła około 15 mln ton, w 2015 r. już 320 mln. Tymczasem zaledwie 14% wytworzonego dotąd plastiku odzyskano jako surowiec.
W marcu 2019 r. Parlament Europejski zatwierdził zakaz sprzedaży wyrobów jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych, takich jak talerze, sztućce, słomki, patyczki do uszu, pojemniki na żywność i kubki styropianowe. Ale zakaz ma wejść w życie dopiero w 2021 r. Ile morskich zwierząt zginie do tego czasu?
Nic więc dziwnego, że plastik stał się głównym czarnym charakterem medialnych doniesień. A czytając te wszystkie zatrważające dane, nie sposób siedzieć z założonymi rękami. Trzeba walczyć. Najlepiej zacząć od własnego domu.
Tydzień pierwszy. Front kuchenny
Stoję przed otwartą lodówką niczym przed ścianą płaczu. Dwa opakowania surówek z kapusty, cztery paczki krojonego sera, butelka kefiru, pudełko z kilkoma gałązkami rozmarynu, opakowania twarożku i serka koziego, torebka kwaszonych ogórków, trzy