
Czytam ofertę turystyczną. Nie różni się specjalnie od innych ofert na stronie nobliwego krakowskiego biura podróży. Muzea, zabytki, wizyta w spa, na kręgielni i w barze karaoke. Trochę natury, trochę kultury. Tylko czasu wolnego jakby mniej niż zwykle.
Oferta do tanich nie należy, to wydatek rzędu kilkunastu tysięcy złotych. W zamian jednak otrzymuje się turystycznego Graala, czyli możliwość odwiedzenia – w małej grupie ze specjalnym przewodnikiem – „najbardziej tajemniczego państwa świata”. Korei Północnej.
Czytam ofertę dogłębnie, bo od dawna zastanawia mnie, jak sprzedaje się możliwość oglądania ludzkich tragedii. I co? Tragedii ani krzty. Ani słowa na temat fanatycznego reżimu, obozów koncentracyjnych czy permanentnego głodu. Zupełnie jakbym czytał o wycieczce do Indonezji czy Kenii.
Co się sta