Na najwyższej wieży zawisła czarna flaga. Zaczęły się napady, wchodzenie do domów. Gwałty i zabijanie. Mieszkańców przybijano do krzyża, zrzucano z wysokich budynków, biczowano, obcinano im ręce. Za palenie papierosów groziło 50 batów, za sprzedawanie – więcej niż 100. To było piekło za życia.
Na wschodzie, tuż za horyzontem, leży bardzo stare miasto. Od stuleci żyli w nim ludzie różnych wyznań i narodowości. Większość z nich stanowili sunnici oraz asyryjscy chrześcijanie, jednak wśród jego ciasnych uliczek i dostojnych arterii można było też spotkać miłujących pokój mandejczyków, wyrzekających się przemocy jezydów oraz dążących do ostatecznej prawdy jarasanów. W tej wielokulturowej mozaice mieszkała Jasmin.
Jej oczy są spokojne. Twarz skrywa się za skromnym nikabem. Można odnieść wrażenie, że kawałek materiału pozwala kobiecie oddzielić emocje od wspomnień.
Wczoraj
Jasmin nie miała lekkiego życia, ale nie narzekała. Kiedy rozstała się z mężem, w prowadzeniu domu i wychowywaniu