„Przekrój” – kim jesteśmy?
Marzenia o lepszym świecie, Świat + Ludzie

„Przekrój” – kim jesteśmy?

Przekrój
Czyta się 1 minutę

Niemal osiem dekad temu, 15 kwietnia 1945 r. ukazał się pierwszy numer „Przekroju” – medium stworzonego z dowcipu, lekkości i piękna. Dziś nadal selekcjonuje dla czytelników to, co najcenniejsze – jest soczewką, która wskazuje wartościowe idee.

Od zawsze na łamach „Przekroju” pisali najwybitniejsi autorzy i przyszli polscy nobliści. To tu Polacy mogli przeczytać o muzyce jazzowej, jodze i filozofii Wschodu czy kolarstwie. Uczył dobrego smaku i życzliwości wobec innych. Przez lata był oknem na świat – w komunistycznych czasach jego twórcy wyjeżdżali na Zachód po nowe idee. 

Dzisiaj nadal selekcjonuje to, co najważniejsze, jednak współcześnie jego rola znacząco się zmieniła. Dzięki Internetowi każdy ma natychmiastowy dostęp do informacji z całego świata. Potrzeba jednak soczewki, która wskaże to, co wartościowe. „Przekrój” nadal tworzony jest z lekkością i dowcipem, skupiamy się na tym, co budzi zachwyt i wzruszenie, przypominamy o wrażliwości na siebie i innych, tworzymy alternatywę.

Jesteśmy organizacją non-profit. Działamy z przekonaniem, że złapanie oddechu i własnego rytmu to dzisiejsze priorytety. Jeśli to i twoje przekonania – zapraszamy do czytania „Przekroju”!

Czytaj również:

Nieokrągłe urodziny „Przekroju”
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Sztuka + Opowieści, Opowieści

Nieokrągłe urodziny „Przekroju”

Sylwia Niemczyk

Gdyby mój tekst wpadł w ręce Mariana Eilego, tego akapitu by nie było. Twórca „Przekroju” pierwsze zdania wyrzucał zawsze: bez litości i bez namysłu. „Artykuł, który nie ma początku, jest lepszy!” – mówił. I najczęściej miał rację.

W tych rzadszych sytuacjach redaktorzy po cichu przywracali usunięty fragment i trzymali kciuki, żeby szef niczego nie zauważył. Nawet jeśli widział, nie wracał do sprawy, numer szedł do druku, ale jako że natura nie znosi próżni, w kolejce czekały już kolejne teksty, w których wielki redaktor (współpracownicy nazywali go tak trochę żartem, a trochę z podziwem) mógł coś powycinać. I wycinał tak, tydzień po tygodniu, przez okrągłe 24 lata i 1277 wydań „Przekroju”.

Czytaj dalej