
Czy to możliwe, że maszyneria wszechświata ma u swoich podstaw nie trwały fundament, tylko subtelną grę odbić i relacji? Tak uważa Carlo Rovelli, fizyk kwantowy i filozof.
„Nikt nie rozumie mechaniki kwantowej” – mówił Richard Feynman. Carlo Rovelli nie jest tak kategoryczny. Nie twierdzi, że teorii kwantowej nie da się pojąć. Może wydawać się dziwaczna, ale to efekt naszego założenia, że świat w najmniejszej skali musi być podobny do tego w skali makro. Aby oswoić mechanikę kwantową, trzeba na chwilę zapomnieć o Newtonie i absolutnym punkcie widzenia, na którym zasadzała się jego teoria. Wszechświat można poznawać tylko od środka z konkretnej perspektywy.
Rachunki na wyspie
Helgoland – taki tytuł ma książka Carla Rovellego z 2020 r. To także nazwa wyspy na Morzu Północnym, na którą w 1925 r. udał się Werner Heisenberg. Chciał znaleźć wytchnienie od alergii (prawie nie ma tam drzew) i przemyśleć kwestie budowy atomu, o których dyskutował wcześniej ze swoim mistrzem Nielsem Bohrem. Tę zdrowotno-intelektualną wyprawę młodego naukowca zwieńczył jeden z najdonioślejszych przełomów w historii fizyki. Jak to opisywał Heisenberg: „Była już prawie trzecia w nocy, gdy miałem przed sobą końcowy wynik rachunków […]. W pierwszej chwili byłem dogłębnie przerażony. Miałem uczucie, że patrzę poprzez powierzchnię zjawisk atomowych na leżące głębiej pod nią podłoże o zadziwiającej wewnętrznej urodzie […]. Byłem tak podniecony, że nie mogłem myśleć o śnie. Wyszedłem więc z domu o rozpoczynającym się już świtaniu i poszedłem na północny cypel