
Największa wyprawa w historii, aż do czasu lotu człowieka na Księżyc, wyruszyła niepozornie: o świcie, bez fanfar. Z hiszpańskiego portu Sanlúcar, z którego wcześniej w pechową (bo zakończoną w kajdanach) trzecią podróż do Nowego Świata wypłynął Kolumb. Czas pokazał, że była to zła wróżba. Kto jednak mógł wtedy podejrzewać…
A może byli i tacy sceptycy: hiszpańscy marynarze. Wyprawą dowodził bowiem człowiek, który nie budził zaufania swojej załogi. Nazywał się Ferdynand Magellan i był Portugalczykiem – czyli przedstawicielem konkurencyjnego kolonialnego mocarstwa. Wcześniej usiłował przekonać do swoich