Tragiczne w skutkach spotkanie z morskim monstrum, którego nie było, opisywały przez wieki setki żeglarzy. Strach się bać!
„Nocą widziałem raz przepływający wielki okręt z rozpiętymi, krwawymi żaglami, podobny do mrocznego olbrzyma w szerokim szkarłatnym płaszczu. Byłże to Latający Holender?” – pisał w XIX w. niemiecki poeta Heinrich Heine. Mniej romantyczne mniemanie o złowrogim morskim upiorze mieli ludzie morza. Marynarze przez wieki przekazywali sobie mrożące krew w żyłach opowieści. Oto statek widmo wypatrzyła na morzu załoga klipera „Texada” opływającego przylądek Horn. Efekt? Na pokładzie wybucha panika. Niebawem kilku marynarzy woda zmywa z pokładu, potem jeden zabija się, spadając z masztu, przerażony kapitan popełnia samobójstwo, a reszta