
Z Warszawy znika w niesławie znany alchemik Cagliostro. Miał na oczach swoich szlachetnie urodzonych fanów zamienić ołów w złoto, a tylko się skompromitował. „Nie ma go! Drapnął bez oporu własnych adeptów! Jednemu z nich polecił czuwać nad lampą i jajem filozoficznym, ręcząc słowem, że niezadługo przyśle szczyptę proszku na dowód, że nie jest żadnym oszustem. Inni adepci byli tak okrutni, że nie poszli go żegnać, kiedy wsiadał do powozu. Znikł im z oczu jak kamfora” – zapisał hrabia Moszyński, który zdemaskował tego jednego z najbardziej bezczelnych oszustów XVIII w. – epoki rozumu. To był początek końca wielkiego Cagliostra.
Młody wilk z Sycylii
U