Oleg Sencow, ukraiński reżyser sprzeciwiający się kremlowskiej władzy, więzień polityczny, głoduje w rosyjskim łagrze. Rozpoczął protest równo miesiąc przed inauguracją mundialu, którego gospodarzem jest – jak każdy z pewnością wie – Rosja. Od początku trwania tych mistrzostw na portalach społecznościowych pojawiają się kolejne wpisy apelujące o bojkot rozgrywek właśnie ze względu na sprawę Sencowa. I ze względu na sposób, w jaki Władimir Putin – mówiąc nader eufemistycznie – praktykuje politykę.
Nic jednak nie jest w stanie zaszkodzić głównej sportowej imprezie w tej części świata. Futbol budzi gigantyczne emocje i tego rodzaju kwestie są najwidoczniej zbyt mało spektakularne, żeby stanowić dlań skuteczną przeciwwagę. Nic w tym zresztą dziwnego. Rynkowo-medialna machina działa niezależnie od wszystkiego. Żyjemy w świecie, który niczym walec prze nieustannie do przodu, a potężne siły, które go w ten ruch wprawiają, realizują swoje cele zupełnie niezależnie od wszelkich oporów.
***
Ale nie chodzi o skrajny defetyzm. O tym, że zmiana jest możliwa, przekonujemy się nieustannie. Historia stałaby w miejscu, gdyby nie zbiorowe i jednostkowe wysiłki, żeby przekierować jej bieg w jakimś innym kierunku.
Nie zmienia to jednak faktu, że takie sytuacje, jak wielka euforia futbolowa w cieniu powolnej śmierci Sencowa i niezdolność polityków do jakiejkolwiek w tej sprawie interwencji, odsłaniają jakieś niezmierzone morze cynizmu.
A może raczej należałoby powiedzieć – zwyczajnej politycznej pragmatyki.
Nikt na poważnie w sprawie więzionego bezprawnie Sencowa nie zainterweniuje, bo stworzyłoby to niebezpieczny precedens. Oto wszystkie państwa zaczęłyby się obawiać, że inne zechcą ingerować w ich politykę wewnętrzną. A na to nikt sobie w pierwszym świecie nie może pozwolić.
Cóż, retoryka wysokich wartości i walki o demokracje pozostaje retoryką wszędzie tam, gdzie nie ma oczywistych interesów. Tam natomiast, gdzie istnieją jakieś złoża ropy, albo inne – dosłowne albo symboliczne – bogactwa i zyski, tam retoryka chętnie bywa przekuwana w działanie. I zamienia się w krwawą wojnę.
***
Amerykańska antropolożka Tanya Luhrmann, z którą nie tak dawno temu przeprowadziłem dla „Przekroju” obszerny wywiad, twierdzi, że ludzki umysł działa w specyficzny sposób. A mianowicie: niczym kompozycja kilku podzespołów, czy może raczej podsystemów, z których każdy składa się z innych zupełnie przekonań. Dlatego można równolegle być statecznym brytyjskim księgowym, który w życiu codziennym stosuje wszelkie wskazania racjonalności, a zarazem po godzinach oddawać się osobliwym praktykom pogańskiej magii żywiołów, i być przekonanym, że są one skuteczną metodą powodowania pożądanych zmian w rzeczywistości zewnętrznej.