Satyra na Polskie Radio Satyra na Polskie Radio
i
Radio-Electronics, sierpień 1949 r., Gernsback; źródło: Wikimedia Commons
Wiedza i niewiedza

Satyra na Polskie Radio

Stefania Grodzieńska
Czyta się 2 minuty

Osoby:

Wiarołomna Żona
Sprytny Kochanek
Mąż Recytator

Akt pierwszy

(W kawiarni).

Sprytny Kochanek: Przeczytałem w programie radiowym, że twój Mąż, Recytator, wygłasza dziś na Warszawie pierwszej fragment powieści. W gazecie podają, że audycja odbędzie się o godzinie siedemnastej.

Wiarołomna Żona: Ach, jakiś ty sprytny! Bądź więc u mnie o godzinie siedemnastej.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Sprytny Kochanek: Poczekaj. Jeśli w programie podają, że audycja odbędzie się o godzinie siedemnastej, to mamy gwarancję, że o tej porze się nie odbędzie.

Wiarołomna Żona: Ach, jakiś ty sprytny! Ale o której się odbędzie? Jakby się dowiedzieć?

Sprytny Kochanek: Można wydedukować. Weźmy program. Godzina 13.25 — przerwa. Przerwa będzie punktualnie. Godzina 16.20 — sonata Mozarta. Zamiast tego pewnie dadzą Krakowiaka Paderewskiego. Jest to utwór znacznie krótszy, więc dopełnią płytami i ostatnia płyta będzie o kilka minut za długa. Wobec tego następna audycja zacznie się z opóźnieniem i zamiast długiego odczytu dadzą krótką pogadankę, która by się zmieściła w czasie. Ale pogadanka będzie za krótka i żeby wyrównać, dadzą utwory fortepianowe, które powinny były iść wczoraj o 23.15, ale zamiast nich o 23.15 była audycja dla dzieci, która nie poszła w południe. Utwory fortepianowe przeciągną się do godziny 18.30 i wtedy właśnie rozpocznie się recytacja twego męża. Przyjdę więc o godzinie 18.30.

Wiarołomna Żona: Ach, jakiś ty sprytny!

Akt drugi

(W mieszkaniu Wiarołomnej Żony. Godzina 18.30).

RADIO: „Minęła godzina 18.30. Za chwilę nadamy fragment powieści. Czyta Mąż Recytator”.

Sprytny Kochanek: No i co, sprytny jestem?

Wiarołomna Żona: Ach, jakiś ty sprytny!

Mąż Recytator przez radio: „Anna rozejrzała się wokoło”.

Sprytny Kochanek: Chodź najdroższa w moje ramiona, póki on ględzi.

Mąż Recytator przez radio: „Nie wierzyła swoim oczom. Te same ściany, te same meble. Tak, tu czas przeszedł niepostrzeżenie”.

(Drzwi otwierają się. Staje w nich Mąż Recytator).

Mąż Recytator: Ha! Tuście mi!

Mąż Recytator przez radio: „Nic się nie zmieniło w tych ubogich progach od czasu, kiedy tu była po raz ostatni”.

Wiarołomna Żona: Co ty tu robisz? Przecież teraz mówisz przez radio!

Mąż Recytator: Ha, wiarołomna! Jestem nagrany na płytę!

Sprytny Kochanek: Nieobliczalna to jednak instytucja, to nasze radio.

 

Tekst pochodzi z numeru 243/1949 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.

Czytaj również:

Kakao Kakao
Rozmaitości

Kakao

Stefania Grodzieńska

Wyszłam właśnie popołudniu z domu, kiedy opadła mnie sfora rudych lisów, otulających korpulentną blondynkę.

— Stefcia! Nie, no góra z górą… Widzę, że mnie nie poznajesz. Jestem Lusia Pamczakówna, taka chuda, czarna z warkoczykiem. Bawiłyśmy się zawsze razem w parku, jakżeśmy były małe. Pamiętasz, byłaś u mnie raz na imieninach i zwymiotowałaś kakao. Co prawda miałyśmy wtedy po pięć lat. Aleś ty się zmieniła od tego czasu! Kto by pomyślał. No tak, przeżycia wojenne. Ale nie mówmy już o tym. Musisz koniecznie wpaść do nas na chwilę. Ja tu mieszkam, w tym domu. Mama się strasznie ucieszy.

Czytaj dalej