Serena Williams – mistrzyni, matka, kobieta kot Serena Williams – mistrzyni, matka, kobieta kot
i
CHRISTOPHE SIMON/AFP PHOTO /East News
Wiedza i niewiedza

Serena Williams – mistrzyni, matka, kobieta kot

Wojtek Antonów
Czyta się 4 minuty

Choć siostry Venus i Serena Williams w historii światowego tenisa zapisały się już wielokrotnie, to wciąż nie przestają jej tworzyć. W tym roku wyjątkowo głośno jest o młodszej – Serenie, która powróciła na korty zaledwie dziewięć miesięcy po urodzeniu córeczki. Amerykanka zelektryzowała cały tenisowy świat, pojawiając się na turnieju French Open w obcisłym, kocim kombinezonie, a swoją grę zadedykowała „wszystkim mamom, którym ciężko było dojść do siebie po ciąży”.

Narodziny małej Alexis Olympii Ohanian wiązały się z wieloma komplikacjami. Córeczka mistrzyni przyszła na świat dzięki cesarskiemu cięciu, a mama po porodzie musiała zmierzyć się z szeregiem zagrożeń spowodowanych zakrzepicą, na którą cierpi od lat. Pierwszych sześć tygodni macierzyństwa Serena przeleżała w szpitalu, a siedem i pół miesiąca później grała mecz na kortach imienia Rolanda Garrosa.

Młodsza z sióstr Williams turnieju nie wygrała, ale dzięki swojemu występowi pojawiła się w serwisach prasowych na całym świecie. Najczęściej komentowano jednak nie jej grę, ale obcisły, czarny kombinezon, w którym Serena zdecydowała się wyjść na kort. „Zawsze chciałam zostać superbohaterką i w tym stroju czuję się jak superbohater: jakbym była wojowniczką, królową z Wakandy” – komentowała tenisistka na konferencji prasowej, odnosząc się do filmu na podstawie komiksu Black Panther.

Serena Williams podczas French Open, 1 czerwca 2018 r., zdjęcie: si.robi, Wikimedia Commons (CC BY-SA 2.0)
Serena Williams podczas French Open, 1 czerwca 2018 r., zdjęcie: si.robi, Wikimedia Commons (CC BY-SA 2.0)

Sztab Sereny podał jednak poważniejszy powód tego niecodziennego jak na biały sport stroju: dzięki obcisłej tkaninie tenisistka lepiej znosi dolegliwości związane z zakrzepicą żył. Amerykanka wycofała się z turnieju z powodu kontuzji, jednak jej ubiór wywołał wiele kontrowersji i stał się przyczyną globalnej dyskusji na temat tego, co sportsmenki mogą nosić.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Najbardziej oburzony „kocim” strojem Sereny wydawał się prezes francuskiej federacji tenisowej Bernard Giudicelli, który w swoim oświadczeniu stwierdził m.in., że „sprawy zaszły za daleko”. „Nie będziemy akceptować takich przypadków. Zawodnicy muszą uszanować grę i miejsce, w którym odbywa się turniej” – oznajmił. Zapowiedział także wprowadzenie dress code’u podczas French Open, który nie będzie zezwalał na takie „ekstrawagancje”.

Wypowiedź Giudicellego zbulwersowała wiele środowisk, zwłaszcza feministycznych. Krytykowali go najbardziej znani sportowcy i ludzie kultury. Swoje oburzenie wyraziła m.in. legendarna amerykańska tenisistka Billie Jean King, która w mediach społecznościowych napisała: „Jedyną miarą, której należy używać w stosunku do tak utalentowanej zawodniczki, jaką jest Serena Williams, powinien być szacunek. Odnoszenie się do jej stroju i krytyka to lekceważenie jej ciężkiej pracy. Takie traktowanie kobiet musi się skończyć”.

Sama Serena do sprawy podeszła z dużym dystansem. Na jej Instagramie pojawiło się zdjęcie z Roland Garros i podpis: „Koci strój? To dla wszystkich mam, którym ciężko było dojść do siebie po ciąży. Skoro ja mogę to zrobić, to ty też możesz. Kocham Was!”.

W mediach społecznościowych tenisistka często dzieli się z fanami momentami, gdy z gwiazdy staje się mamą, która ma takie same problemy jak miliony kobiet na całym świecie. Dzięki temu Serena dla wielu z nich stała się inspiracją. Wydaje się także pogodzona z faktem, że w Paryżu nie wystąpi już w kostiumie z Czarnej Pantery. „Kombinezon kobiety kota odwiesiłam już do szafy, modna kobieta nie powinna występować dwa razy w tym samym stroju” – powiedziała ostatnio w rozmowie z francuskim „Elle”.

Na rozpoczętym 27 sierpnia turnieju US Open tenisistka pojawiła się w nowej kreacji, dzięki której znów trafiła na łamy nie tylko sportowych, lecz także modowych gazet na całym świecie. Tym razem wyszła na kort w sukience zaprojektowanej przez Virgila Abloha, dyrektora kreatywnego Louis Vuitton, i choć styl tej kreacji miał o wiele bardziej tenisowy charakter, to znów nie zabrakło komentarzy krytykujących ten wybór. Serena ma jednak za sobą miliony fanów, którzy w komentarzach przekazują jej wyrazy wsparcia i z podziwem obserwują, jak 37-letnia gwiazda tenisa i matka rocznej córeczki wraca na szczyty światowego sportu.

Czytaj również:

Bogini jogi Bogini jogi
i
Indra Devi i jej uczennica podczas ćwiczeń w Indra Devi Yoga Studio w Hollywood, około 1952 r.; zdjęcie: Earl Leaf/Michael Ochs Archives/Getty Images
Wiedza i niewiedza

Bogini jogi

Piotr Żelazny

Przeżyła cały XX wiek – rewolucję bolszewicką, obie wojny światowe, narodziny nazizmu i ruchów niepodległościowych, a nawet upadek mesjasza. Była imigrantką, aktorką, tańczyła w kabaretach, grała w Bollywoodzie, zyskała nawet uznanie w Hollywood. Jednak przede wszystkim dała światu zachodniemu jogę.

Trudno powiedzieć, kto był najsłynniejszym uczniem Indry Devi. Jedni twierdzą, że to Greta Garbo zapewniła jej sławę, drudzy wskazują, że kluczowa była Gloria Swanson, która pozwoliła się sfotografować w studiu jogi Devi, tuż po premierze Bulwaru Zachodzącego Słońca, kiedy to aktorką zachwycał się cały kraj. Wiadomo, że jogę praktykowała też Marilyn Monroe – istnieje nawet zdjęcie, na którym jakoby ćwiczyła z Devi. W rzeczywistości tamta fotografia przedstawiała inną hol­lywoodzką blondynkę, Evę Gabor. Mimo to utarło się, że Monroe również była uczennicą pierwszej joginki Hollywood. I z pewnością Indrze taka pogłoska nie zaszkodziła.

Czytaj dalej